Dyskusje o telekomunikacji: POPC to wielka szansa

Tom Ruhan
(źr.fot.TELKO.in)

Tom Ruhan: W Portugalii bardzo sobie ułatwili zadanie. Cały obszar kraju został podzielony na trzy części i w wyniku konkursów przydzielony trzem podmiotom. Nie twierdzę, że to by się dało powtórzyć w Polsce, ale proste rozwiązania są na dłuższą metę najskuteczniejsze.

Cezary Albrecht: Obawiam się, że przy takich uproszczeniach inwestycje skupią się na obszarach najbardziej opłacalnych, a wiele białych plam pozostanie białymi plamami. Pytanie, czy nie należałoby zastosować zróżnicowanego poziomu dofinansowania w zależności od ekonomicznego potencjału danego obszaru? Im wyższy potencjał, tym niższe dofinansowanie.

Andrzej Abramczuk: Zwracam jeszcze uwagę na problem koordynacji inwestycji POPC z komercyjnymi planami operatorów. Jest pomysł, by dokonać takiej koordynacji na podstawie kilkuletnich strategii inwestycyjnych podmiotów prywatnych. W założeniach – bardzo dobrze. Tylko jestem ciekaw, który z operatorów potrafi wiążąco zadeklarować inwestycje, powiedzmy na trzy lata do przodu? Poza tym, to sposób na zablokowanie niektórych obszarów. Wystarczy zadeklarować tam inwestycję i już nie będzie środków publicznych. A istotny powinien być przecież inwestycyjny skutek, a nie sama deklaracja.

Anna Streżyńska: Rozwiązanie jest proste. Nie komplikując sobie życia, należy przyjąć, że gdzie dzisiaj nie ma NGA, tam jest obszar wymagający wsparcia. Powierzyć środki operatorom i liczyć, że będą je racjonalnie wydawali.

Tom Ruhan: Oczywiście. Co się dało wybudować na komercyjnych warunkach już zostało wybudowane. Pozostała część kraju wymaga wsparcia. Proste.

Łukasz Dec: Co sądzicie o dodatkowych punktach za inwestycje w sieci o przepływności 100 Mb/s i więcej?

Andrzej Abramczuk: To uszczęśliwianie na siłę. Nie ma dzisiaj zastosowania dla takich przepływności, a jeżeli są, to tylko dla niewielkiej części użytkowników. Pytanie o cenę takiej usługi oraz o zwrot z inwestycji w sieć odpowiednich parametrów jest bardzo istotne nawet z uwzględnieniem dodatkowych środków z POPC.

Łukasz Dec: Widełki prędkości 30–100 Mb/s, to chyba kompromis pomiędzy politycznym celem promowania rozwoju przyszłościowego FTTH, a życiowym spostrzeżeniem, że na FTTH świat się nie kończy. I że jeszcze kilka innych technologii zaspokaja potrzeby użytkowników. Ja osobiście jestem przeciwny politycznie zadekretowanemu "skokowi technologicznemu". Rynek sam znakomicie promuje coraz wyższe prędkości dzięki konkurencji operatorów.

Skoro jednak "zeszło" nam na technologię, to może porozmawiajmy o drażliwej kwestii wykorzystania technologii radiowych? W szczególności LTE...

Andrzej Abramczuk: Wydaje mi się, że problem zasadza się na definicji usług NGA. Jeżeli to ma być minimum 30 Mb/s przez 24 godziny na dobę i 365 dni w roku z każdego źródła, to żadna sieć nie gwarantuje takich parametrów.

Anna Streżyńska: Komisja Europejska dosyć ogólnie ujęła tę sprawę. Polska administracja z kolei uznała, że sieci radiowe nie utrzymują parametrów jakościowych na tyle, aby uznać je za ekwiwalent dla technologii stacjonarnych. Ale tak naprawdę dyskusja toczy się dzisiaj nie tylko, czy LTE zapewnia standard NGA, ale czy można skorzystać ze środków publicznych do realizacji zobowiązań inwestycyjnych, jakie będą wynikiem rozpoczętej aukcji częstotliwości 800/2600 MHz. Przecież w ich wyniku mają powstać sieci LTE także na obszarach białych plam telekomunikacyjnych.

Andrzej Abramczuk: To ciekawy przejaw "wymuszenia rozbójniczego". Znaczna część obszarów, które trzeba będzie pokryć siecią LTE nie jest atrakcyjna inwestycyjnie i operatorzy z własnej woli by ich nie pokryli. Przynajmniej nie w takim czasie i nie takimi kosztami, jak to narzuca aukcja. Pokryją, bo takie są warunki postępowania. Nie mogą jednak sięgnąć po środki publiczne, chociaż inne podmioty takie środki – na inne, nieatrakcyjne inwestycyjnie tereny – mogą zdobyć. To znaczy, że będą pieniądze na LTE, ale tylko tam, gdzie już kompletnie nikt inny nie chce zainwestować. To nie jest fair.

Cezary Albrecht: Operatorzy mobilni zdecydowanie powinni mieć prawo skorzystania ze środków publicznych. Moja interpretacja przepisów jest taka, że ograniczenie w pozyskiwaniu środków dotyczą tylko obszarów wprost wskazanych w dokumentacji aukcyjnej, jako białe plamy do pokrycia. Na pozostałej części kraju, to ograniczenie nie obowiązuje.