W Sejmie został złożony poselski projekt nowelizacji ustawy o służbie cywilnej. Jeden z punktów noweli proponuje automatyczne wygaszenie stosunku pracy pomiędzy jednostką publiczną, a osobami zajmującymi "wyższe stanowiska w służbie cywilnej". Oznacza to m.in. dyrektorów generalnych, dyrektorów departamentów i ich zastępców w Ministerstwie Cyfryzacji oraz w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej. Poza tą definicją jest sam Prezes UKE, który formalnie sam stanowi urząd.
Nowelizacja nie zakłada oczywiście kompletnego wyczyszczenie urzędów centralnych ze średniej kadry kierowniczej, ale ewidentnie ułatwia ekipie rządzącej nowa obsadę stanowisk. Automatycznymi "grupowymi zwolnieniami" objęte byłyby osoby, z którymi w ciągu 30 dni po wejściu w życie ustawy nie zostałyby zaproponowane nowe warunki pracy, lub które nie zostałyby skierowane przez kierującego jednostką na inne stanowisko w urzędzie. W przypadku UKE będzie to zależało do Prezesa UKE, w przypadku resortu cyfryzacji – od jego zwierzchników. Można sądzić, że w tym pierwszym przypadku wymiany kadr nie będzie, lub będzie nieznaczna. W przypadku Ministerstwa Cyfryzacji można się spodziewać większych zmian na stanowiskach dyrektorów departamentów.
Jednocześnie bowiem nowelizacja ustawy o służbie cywilnej zakłada, że dotychczasowy mechanizm otwartego naboru na wyższe stanowiska w służbie cywilnej zostanie zastąpiony mechanizmem powołania przez kierownika właściwej jednostki publicznej, co da im bezpośredni wpływ na obsadę stanowisk (trzeba przyznać, że procedura otwartego naboru dosyć często jest fikcją).
Jak można wyczytać w serwisie internetowym Kancelarii Premiera Rady Ministrów powodem istnienia służby cywilnej jest "zapewnienie zawodowego, rzetelnego, bezstronnego i politycznie neutralnego wykonywania zadań państwa".