Z dawna wyczekiwana możliwość różnicowania stawek za zakończenie połączenia w sieciach mobilnych wkracza w fazę egzekucji (choć nie tak szybko, jakby niektórym zależało). Różnicowanie MTR nie jest polskim wynalazkiem i stosuję się je w kilku krajach, ale i tak budzi kontrowersję. W Polsce wywołało już nawet incydent dyplomatyczny.
W grudniu do Urzędu Komunikacji Elektronicznej wpłynęło pismo z Ambasady Ukrainy odnośnie planu różnicowania stawek MTR w polskich sieciach mobilnych w zależności od źródła pochodzenia tego ruchu: z kraju Unii Europejskiej, czy z innego kraju.
Wyrównać warunki
Po latach bojów o taką możliwość, w październiku br. polscy operatorzy uzyskali od polskiego regulatora interpretację, że takie różnicowania nie kłóci się z krajowymi decyzjami MTR. Operatorzy ukraińscy są pierwszymi, którzy mogą się liczyć ze zmianą stawek, ponieważ sami za terminację pobierają blisko 20 eurocentów, podczas gdy za terminację w Polsce płacą ok. 1 eurocent (ściśle mówiąc: 4,29 grosza). Na tym od lat oparty jest model rozliczeń między dwoma krajami, preferencyjny dla partnerów zza wschodniej granicy. Stąd pismo ambasady.
UKE je bagatelizuje, chociaż – chyba na wszelki wypadek – wystąpił do polskich operatorów o wyjaśnienia. Mimo tego żądania regulator podtrzymuje, że różnicowanie stawek nie kłóci się z krajowym reżimem regulacyjnym. Polscy operatorzy nie mają sentymentu dla partnerów ze Wschodu. Nie tylko płacą na ich rzecz kilkunastokrotnie wyższe od krajowych stawki terminacyjne, a na dodatek niektórzy mają żal za nieuregulowane kwestie harmonizacji międzynarodowej w różnych pasmach radiowych. Negocjują zatem, jak i kiedy zmienić stawki dla ruchu spoza krajów Unii Europejskiej.
Odpowiedniej zmiany wymagają wszak krajowe umowy interkonektowe. W relacjach z partnerami zagranicznymi na ogół wystarcza aktualizowanie cenników. Jak najważniejsze kierunki pozaunijnego ruchu do Polski wskazuje się – poza Ukrainą – Białoruś, Stany Zjednoczone i Kanadę. O ile zmiana rozliczeń interkonektu w kierunku wschodnim budzi mniejsze kontrowersje, o tyle kierunek zachodni już całkiem duże. Tym bardziej że stawki terminacyjne w sieciach amerykańskich są daleko niższe, niż na Wschodzie – zbliżone do polskich.
Z uśrednionych wyliczeń wynika, że średnia ważona stawka, jaką za terminację pozaunijną płacą polskie sieci, to 63 grosze netto. I o wdrożeniu takiej uśrednionej stawki mówi się obecnie na polskim rynku, ale żeby było ciekawiej (i trudniej) tylko w relacjach z drogimi krajami, jak np. Ukraina, Białoruś, czy Rosja. Stany Zjednoczone i Kanada nie byłyby nimi, co logiczne, ale komplikujące cały system rozliczeniowy.