REKLAMA

Dobrymi praktykami w Prezesa UOKiK

Łaszenie się do Prezesa UOKiK, aby ten łaskawie dokonał (ex ante) interpretacji obowiązujących przepisów prawa, zamiast tylko (ex post) wlepiać kary za naruszenie zbiorowych interesów konsumenta zdaje się mijać z celem. Może więc lepiej przejąć inicjatywę w nierównym sporze z regulatorem?

O ile od kilku lat Prezes UKE jest najlepszym przyjacielem telekomów, o tyle Prezes UOKiK jest wrogiem numer jeden. Bo wlepia wielomilionowe kary ‒ ostatnio głównie za wszelkie działania, których celem jest możliwość podnoszenia cen usług telekomunikacyjnych. Na drugim Forum FG Time z rzędu miałem więc okazję przysłuchiwać się rozmowie z Prezesem UOKiK Tomaszem Chróstnym, którego i tam, i na wielu innych plenach branża telekomunikacyjna zaprasza do wspólnej pracy nad rozwiązaniami, które z korzyścią dla konsumentów ograniczą obfity deszcz kar.

Brzmi to bardzo dobrze, ale czegoś Prezes UOKiK nie garnie się do takiej współpracy… Teoretycznie można się oburzać na tę mało koncyliacyjną postawę, ale też można przyjąć logikę minimalizmu UOKiK: wszyscy działamy w warunkach tego samego prawa, rolą regulatora jest podejmowanie działań w celu ochrony konsumentów, przedsiębiorcy mogą się godzić z zaleceniami i decyzjami (w tym o karach) lub odwoływać się od nich do sądu. Państwo prawa w pigułce.

Myślę, że Prezesowi UOKiK nie spieszy się do ‒ półformalnych przecież ‒ interpretacji i wykładni przepisów prawa, które być może poprawią sytuację konsumentów, ale na pewno utrudnią regulatorowi sądową walkę w obronie swoich decyzji (w tym o karach). Bo sądowe spory i tak będą miały miejsce, ile by „interpretacji”, „wykładni” i „dobrych praktyk” się nie pojawiło. Prezes UOKiK nie ma interesu, by pomagać przedsiębiorcom telekomunikacyjnym, a przynajmniej nie tak, jak oni to sobie wyobrażają. Na zeszłorocznym FG Time powiedział to w zasadzie wprost. Na tegorocznym powtórzył, choć w bardziej zawoalowanej formie. Strategia nawoływania „Prezes UOKiK jest be i nie chce nam pomóc” nie daje jednak żadnych rezultatów.

Od czasu wojny regulacyjnej z końca pierwszej dekady wieku wiadomo, że nawet najpotężniejsze przedsiębiorstwa nie wygrają z odpowiednio wyposażonym w narzędzia prawne urzędnikiem, który ‒ faktycznie lub pozornie ‒ staje w obronie masowego konsumenta. Po prostu nie i można sobie darować wszelkie zabiegi, w tym przekonywanie do swoich racji zwierzchników tegoż urzędnika. Na dłuższą metę każdy premier będzie po stronie urzędnika.

Czy zatem bezradnie rozłożyć ręce? Za tym nigdy się nie opowiem. Zamiast czekać na urzędnika, który nie chce pomóc, można przecież wystąpić z własnym pozytywnym programem, opracować mimo wszystko (obśmiany, także przeze mnie) Kodeks dobrych praktyk, wspólnie przyjąć warunki minimum w umowach klienckich i ‒ przede wszystkim ‒ się do nich stosować! Czy to załatwi problem? Oczywiście, że nie załatwi! Ale dokładnie tak samo nie załatwi go wykładnia Ustawy o prawach konsumenta by UOKiK. Branża za to wyjdzie z defensywy.

Stop! Ale czegoś tutaj potrzeba? Aha… wspólnego stanowiska branży telekomunikacyjnej w dowolnej sprawie… To można, od tego zacznijmy.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.

Postaw kawę autorowi