W ciągu dwóch lat ma powstać specjalna jednostka złożona z tysiąca specjalistów, którzy będą chronić kraj przed atakami przy użyciu broni XXI w. – pisze Dziennika Gazeta Prawna.
O tym, że to Ministerstwo Obrony Narodowej zaczyna przejmować kluczowe zadania związane z cyberbezpieczeństwem, wiadomo od czasu, gdy Antoni Macierewicz ogłosił, że jego resort ma na ten cel 2 mld zł. Równolegle resort cyfryzacji nie był w stanie wywalczyć na własne działania w tym zakresie „skromnych” 60 mln zł. To jasno pokazało, kto rozdaje karty. Teraz zostały one częściowo odkryte.
Na zbudowanie zespołu i wyszkolenie go MON potrzebuje dwa lata. I nie ukrywa, że główne powody takiej reorganizacji to coraz bardziej aktywna w cyberprzestrzeni Rosja. Do niedawna prowadziła ona głównie nieoficjalne działania, ale pod koniec 2016 r. Wladimir Putin oficjalnie podjął decyzję o stworzeniu wojsk informacyjnych.
Drugim elementem cybertarczy jest niespodziewane powołanie Pawła Szefernakera na szefa nowego departamentu przy kancelarii premiera. Dotychczasowy sekretarz stanu w KPRM i autor internetowego sukcesu PiS podczas kampanii wyborczej ma pomóc lepiej reagować i koordynować działania związane z cyberbezpieczeństwem. Oficjalnie nowy departament ma nie wchodzić w kompetencje ani MON, ani Ministerstwa Cyfryzacji, które wciąż odpowiada za przygotowanie ustawy o cyberbezpieczeństwie RP, ale eksperci widzą w tym wyraźne działanie zmniejszające rolę resortu Anny Streżyńskiej.
Więcej w: Polityczna cybertarcza nad Polską. Powstanie specjalna jednostka chroniąca przed nowoczesną bronią