„Ludzie są skłonni zapłacić więcej, tylko muszą za to otrzymać coś ekstra. Sama szybsza sieć ich nie przekona, wynika zprzeprowadzonych przez nas badań w 26 krajach” - mówi Jasmeet Sethi, szef ConsumerLab, działu badań w Ericssonie w wywiadzie dla DGP.
Badanie miało na celu ustalenie zachowań i oczekiwań użytkowników 5G oraz błędów popełnianych przez operatorów wprowadzających te usługi w innych krajach. „Wyodrębniliśmy tu pięć podstawowych elementów. Pierwszym jest niedostateczne informowanie konsumentów o tym, jakie korzyści mogą mieć z nowej sieci. W krajach, w których została ona już uruchomiona, aż 22 proc. użytkowników ma wprawdzie smartfony 5G, ale ciągle korzysta z planów taryfowych poprzedniej generacji. Z kolei 4 proc. myśli, że jest w 5G, podczas gdy ich urządzenia obsługują tylko standard 4G. Tyle samo jest osób rzeczywiście mających i aparat, i abonament 5G” - powiedział Sethi.
Zapytany o chwyty marketingowe typu „5G ready”, uważa, że: „te zabiegi wcale nie zwiększają popularności abonamentów 5G, a wręcz przeciwnie. Ludzie gubią się bowiem w powodzi niejasnych komunikatów i w rezultacie sami nie wiedzą, czy rzeczywiście mają już 5G czy nie. Albo zastanawiają się, czy ich 5G nie jest przypadkiem jakieś inne i czy ich smartfony obsługują ten rodzaj 5G, który operator tak dziwnie nazywa. Użytkownikom potrzebne są jasne, proste informacje. Nowa sieć jest dostatecznie skomplikowana bez technicznego żargonu i marketingowego zamieszania. Tym bardziej że usługi piątej generacji są najpierw wprowadzane na bazie istniejącej infrastruktury 4G (non-standalone), a dopiero potem przenoszone do samodzielnej nowej sieci (stand alone) – co wymaga też zmiany po stronie odbiorcy”.
Odpowiadając na pytanie jak zmieni się korzystanie ze smartfonów, Sethi odpowiedział: „Osoby, które już przeszły na 5G – tzw. early adopters – rzeczywiście używają teraz smartfonów inaczej. Po pierwsze, korzystają z aplikacji, których wcześniej nie uruchamiali. Oglądają np. materiały wideo w wysokiej rozdzielczości (HD), czego w 4G nie robili ze względu na niższą prędkość i przepustowość sieci. Zamiast standardowego YouTube włączają teraz YouTube 4K (najwyższej jakości – red.). Drugą zmianą jest wzrost zainteresowania aplikacjami związanymi z graniem w chmurze i rozszerzoną rzeczywistością (AR). Ustaliliśmy, że abonenci 5G na gry w chmurze poświęcają dwie godziny tygodniowo więcej niż użytkownicy 4G. Do tego około godziny więcej przypada na AR. Podobny wzrost dotyczy też oglądania transmisji i wideo w HD”.
Więcej w: Operatorom radzimy: nie komplikujcie 5G (dostęp płatny)