Policja ma prawo żądać od operatora telekomunikacyjnego, aby wskazał, do kogo należą numery telefonów, nie tyko w sprawach o poważne przestępstwa – uważa rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Nie oznacza to jednak liberalizacji w zasadach dostępu służb do danych telekomunikacyjnych. Opinia dotyczy bowiem wyłącznie informacji takich jak imię i nazwisko posiadacza numeru i przy założeniu, że zgodę na ich ujawnienie wydaje sąd – informuje Dziennik Gazeta Prawna.
W grudniu 2016 r. TSUE wydał wyrok, w którym uznał, że przepisy nie mogą zmuszać operatorów telekomunikacyjnych do przechowywania danych o abonentach i wydawania ich na każde żądanie policji czy innych służb. Te mogą ich żądać jedynie w celu zwalczania poważnej przestępczości i po uzyskaniu zgody sądu lub innego niezależnego organu
Co jednak w przypadku kradzieży telefonu komórkowego i portfela? Policja wniosła do sądu o to, by nakazał operatorom ujawnienie, do kogo należą numery, na które dzwoniono z kradzionego telefonu. Ten zaś nabrał wątpliwości, czy powinno się naruszać prywatność obywateli w tak stosunkowo błahej sprawie.
Rzecznik generalny Henrik Saugmandsgaard Oe na wstępie swej opinii przyznał, że ujawnienie danych, o które wnioskowała policja, stanowi ingerencję w prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego oraz prawo do ochrony danych osobowych. Jego zdaniem, w tej konkretnej sprawie ingerencja jest na tyle niewielka, że może być uzasadniona nawet ściganiem mniej poważnych przestępstw. Podkreślił przy tym, że chodzi wyłącznie o wskazanie imienia, nazwiska i ewentualnie adresów zamieszkania właścicieli określonych numerów, a dostęp do tych danych odbywać by się miał pod kontrolą sądu.
Więcej w: Służby mają prawo wiedzieć, do kogo należy komórka (dostęp płatny)