– Cyberbezpieczeństwo kraju musi kosztować. W kwestii finansowania budowy publicznych sieci telekomunikacyjnych pojawiają się komentarze wprowadzające w błąd. Chcemy rozmawiać z operatorami o tym, ale bez wywracania stolika – mówi Janusz Cieszyński, p.o. ministra cyfryzacji, w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną skoncentrowanej na kwestiach, jakie przyniosła ostatnia wersja nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa.
Minister przekonuje, że ustawa nie jest skierowana przeciw jakiemukolwiek dostawcy, ani krajowi, aczkolwiek dodaje równocześnie, że naiwnością jest przekonanie, że miejsce produkcji sprzętu teleinformatycznego nie ma znaczenia (używa przykładu Białorusi). System oceny ryzyka w KSC jest – jego zdaniem – skonstruowany właściwie i nie daje pola do dyskryminacji. Użytkownicy podejrzanego sprzętu nie będą mogli co prawda uczestniczyć w administracyjnej procedurze związanej z określeniem „dostawcy wysokiego ryzyka”, ale to dlatego, by nie dopuszczali się obstrukcji.
Sieć łączności strategicznej będzie prawdopodobnie budować Exatel, ale minister Cieszyński „nie zazdrości, bo to trudne zadanie”. Wzmocnienia roli państwa w polskiej telekomunikacji się nie obawia, ponieważ rządy państwa europejskich na ogół odgrywają w tym sektorze większą rolę, niż się powszechnie sądzi.
Z jego słów wynika, że w operatorzy sieci mobilnych oczekują usunięcia z projektu całego rozdziału o budowie spółki #polskie5G, czego jednak trudno się spodziewać, i to zapewne „wstęp do dalszych negocjacji”.
Więcej w: KSC nie jest przeciwko żadnej firmie i państwu (dostęp płatny)