O likwidacji resortu mówiło się niemal od chwili utworzenia. Przypieczętowanie tej decyzji akurat dziś może być jednak przedwczesne ‒ uważa Dziennik Gazet Prawna.
Doktor Karolina Małagocka, ekspertka ds. cyberbezpieczeństwa z Akademii Leona Koźmińskiego, przypomina, że MC ma raptem kilkuletnią historię. Jego likwidacja nie oznacza, że wykonało to, do czego zostało powołane. Według niej, listę spraw do poprawy otwiera m.in. Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców. Potrzebna jest dalsza cyfryzacja w edukacji, rozwijanie państwowych usług cyfrowych. Na wdrożenie czeka europejski kodeks łączności elektronicznej, który wynika z rozporządzenia UE i ma wzmacniać istotnie pozycję klientów w kontaktach z operatorami.
Dla opozycji taka zmiana to duży błąd, szczególnie w czasach pandemii. Grzegorz Napieralski (KO) zauważa, że resort konsolidował działania, a efekty jego pracy okazały się kluczowe. Tak było np. przy współpracy z resortem zdrowia i wprowadzaniem e-zwolnień i e-recept. I choć minister miał słabą polityczną pozycję, to według Napieralskiego właśnie jego konsekwencji w upominaniu się w innych resortach zawdzięczamy np. nowelizację ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa. Ustawa jest w konsultacjach społecznych do 6 października. Ma kluczowe znaczenie dla wdrażania sieci 5G oraz wyboru dostawców infrastruktury i oprogramowania dla nowego standardu. Wchłonięcie resortu przez KPRM oznaczać może, że premier chce mieć większy udział w tych procesach. W tym m.in. w ogłaszaniu nowej aukcji częstotliwości 5G.
Jak zostanie rozdysponowana reszta schedy po MC? Jak zapewniał w piątek premier, wraz z działem informatyzacja do KPRM przechodzi sam Marek Zagórski. Tyle że u premiera urzęduje już Departament GovTech Polska. Czy to oznacza zmiany w samej kancelarii? Rejestry państwowe, np. PESEL i CEPIK mogą trafić do MSWiA, które już się o to upominało.
Więcej w: Kto będzie płakał po Ministerstwie Cyfryzacji (dostęp płatny)