Dostęp do danych w sieci będzie miała nie tylko policja, ale również inne służby. Czyli znów będzie bardzo szeroko, do dużej ilości informacji, bez konkretnej kontroli i jasnych procedur – mówi w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną o zmianach w ustawie o policji Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich.
Wyjaśnia, że pojęcie danych internetowych jest definiowane w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną. A jest to dość szeroki przepis, bo obejmuje nie tylko dane teleadresowe, czyli powiązanie numeru IP z konkretną osobą, ale także np. "informacje o rozpoczęciu, zakończeniu oraz zakresie każdorazowego korzystania z usługi świadczonej drogą elektroniczną", czy "informacje o skorzystaniu przez usługobiorcę z usług świadczonych drogą elektroniczną". Nie ma jednak wątpliwości, że jest to bardzo szeroki zakres informacji.
Nie przekonuje go, że takiego dostępu policja potrzebować może choćby w ramach walki z terroryzmem, bo tego w ustawie nie zapisano. Wręcz przeciwnie, katalog jest maksymalnie szeroki.
Nowe przepisy to także spore obciążenie dla telekomów, czy firm internetowych. Na pewno podlegać pod takie prawo będą operatorzy telekomunikacyjni i będą musieli ten dostęp zapewnić nieodpłatnie. Podobnie zresztą jak w przypadku billingów.
Więcej w: Bodnar o nowych uprawnieniach służb: Każdy internauta podejrzany