Tego typu "kwiatków" nowa ustawa konsumencka przynosi więcej . Nie miejsce tu na opisywanie kolejnych. Ten kto przerobił temat nowych obowiązków informacyjnych wie, o co chodzi i że podany wyżej przykład, to tylko jeden z absurdów. A czy pamiętamy nowelizację PT sprzed kilku zaledwie miesięcy? Przecież informowaliśmy naszych abonentów (na własny koszt), że ustawodawca w przypływie zdrowego rozsądku postanowił usprawnić proces zawierania umów przez telefon i drogą elektroniczną, i że pozwolono nam odejście od uciążliwej papierkologii. Szczęście trwało tylko kilka miesięcy, bo przecież prawo konsumenckie te udogodnienia zlikwidowało.
Na łamach mediów pokazały się - pojedyncze niestety - głosy, że nowe prawo może ograniczyć rozwój technologii i podnieść w znaczący sposób koszty świadczenia usług telekomunikacyjnych. Niektórzy nawet twierdzą, że wzrośnie irytacja klientów, którzy zmuszeni będą do wysłuchiwania bełkotu o numerze KRS, adresie przedsiębiorcy i do podpisywania wielu oświadczeń. Jako przedstawiciel organizacji zrzeszającej pracodawców, kieruję pytanie, na które nie spodziewam się otrzymać odpowiedzi. Gdzie jasność i przejrzystość procedur, gdzie promowanie rozwiązań ekologicznych, gdzie obniżanie kosztów? Czy w dobie silnej konkurencji na rynku konieczne jest zastępowanie zdrowego rozsądku przez tony regulaminów i oświadczeń? Przecież jeżeli raz oszukam klienta, to on z hukiem przejdzie do konkurencji! Czy muszę traktować każdego z nich, jak osobę niedorozwiniętą psychicznie, która nie potrafi wyszukać w umowie lub regulaminie interesujących go informacji? Ostatnio spytałem pracowników BOK-u o to, ilu klientów czyta oraz analizuje umowy i regulaminy przed ich podpisaniem? Okazało się, że przez ostatnie 8 lat, bo taki maksymalny staż mają pracownicy w moim BOK-u, trafiło się 2 klientów, którzy rzetelnie w biurze przestudiowali umowy i regulaminy oraz zadali pracownikom kilka pytań. Każdorazowo trwało to ok. 3 godziny. A przez ten czas zawarliśmy kilkanaście tysięcy umów! Jeśli trafia się ambitny klient, który przychodzi z wolą przeczytania warunków umowy i ich negocjacji, to rezygnuje po lekturze najdalej drugiej strony. Kiedy w końcu nasi prawodawcy zrozumieją, że klienci już dawno skończyli czytać jakiekolwiek regulaminy? Podpisują to co im się podsuwa i czytaniem nikt sobie nie zawraca głowy, bo są zbyt szczegółowe i skomplikowane.
Jak się ma ta smutna rzeczywistość do zapewnień polityków, że Europa powinna konkurować z firmami azjatyckimi, że rozwój nowych technologii jest priorytetem, że rozwój usług ma pierwszeństwo nad uciążliwym przemysłem? Nie lubię przyłączać się do chóru malkontentów, którzy wytykają pętanie przedsiębiorczości w Polsce, jednak tym razem to czynię i zastanawiam się, kiedy do umowy telekomunikacyjnej będę musiał załączyć informację, że "zabrania się używania modemu do podłączania kota"? Gdy kończę ten tekst, w radio podano wiadomość, że w USA spadło bezrobocie. Pomyślałem, że chyba wzrosło zatrudnienie w papierniach i drukarniach oraz wśród firm budujących archiwa….