Historyczna zmiana miejsc – tak jedna z gazet anonsowała fakt, że sieć Play stała się trzecim operatorem w kraju pod względem obsługiwanej liczby kart SIM.
Teraz najmłodszemu z komórkowych operatorów infrastrukturalnych w Polsce nie pozostaje nic innego jak stać się numerem jeden na rynku. Choć głośno, takiego celu jeszcze nie anonsował. Zamiast tego prezes firmy, jakby się zdobyczy trochę wystraszył i zastrzega, że ostatni kwartał tego roku nie będzie tak dobry, jak poprzedni.
A wywalczenie pozycji lidera przez fioletowego operatora jest całkiem realne. Choć Play od pewno czasu bardziej przypomina ukontentowanego stanem posiadania podtatusiałego amanta, niż agresywnego challengera, to z braku laku klienci wciąż wolą wybierać usługi tej sieci niż konkurentów. O czym świadczy wciąż pozytywny dla Playa bilans przenoszenia numerów. Bo sukcesy Playa, to w dużej mierze efekt słabości konkurentów. Co trochę dziwi, bo Play w odróżnieniu od np. Orange, czy Cyfrowego Polsatu nie może kusić pakietami usług. Zresztą w przypadku tego drugiego operatora promocja usług smartDom jest wręcz irytująca i może odstręczać klientów, którzy zainteresowani byliby potencjalnie tylko jedną usługą np. mobilnego internetu.
Nie dziwi jednak, że od T-Mobile, czy Polkomtela klienci odpływają, bo te firmy ciągle nie nauczyły się, że warto dbać o klientów, którzy są z nimi od wielu lat. I największe umizgi robią do tych, których mogą pozyskać z innych sieci. Owszem starają się by użytkownicy pre-paid przeszli na abonament, ale gdy któryś z nich podpisze cyrograf na dwa lata, zapominają o nim na półtora roku. Klient to wyczuwa i widzi, że ktoś go robi w konia.
Dla operatorów mających kilkanaście milionów klientów, utrata jednego nie wydaje się problemem, nawet jeśli ten płaci regularnie rachunki przez kilkanaście lat i to często całkiem słone. Nie tak dawno opowiadał mi ktoś, kto ze względu na charakter pracy często korzysta z roamingu (płaci więc stosunkowo wysokie rachunki), że gdy poinformował swego dotychczasowego operatora o zamiarze rezygnacji, był zaskoczony brakiem jakiejkolwiek reakcji i spokojem z jaką przedstawiciel operatora przyjął tę informację.
Play, mimo że już trochę podtatusiały, ciągle wydaje się być bardziej elastyczny, niż konkurenci. Wiele lat temu, zanim jeszcze Era przemieniła się w T-Mobile, jeden z menedżerów wówczas pracujących u tego operatora mówił mi, że niezbyt dobrze wróży firmie podejmowanie w niemieckiej centrali coraz większej liczby decyzji dotyczącej działalności w Polsce. Powodowało to, że takie osoby, jak on miały coraz mniej samodzielności. Wyniki T-Mobile potwierdzają, że miał sporo racji.
Zgodzić się można z analitykami, którzy zwracają uwagę, że klienci Playa są młodsi niż klienci konkurentów, a co za tym idzie – korzystają chętniej i intensywniej z mobilnego internetu. Szybciej też przyswajają nowinki technologiczne.
Nie ma dziś więc przeciwwskazań, by Play w ciągu roku, dwóch stał się numerem komórkowym numer jeden w Polsce. Może nawet wypadłoby, żeby operator zrobił sobie taki prezent na 10-lecie firmy. Gdy w 2007 roku Play wchodził na rynek, postawienie takiej prognozy by wyśmiano. Dziś, aby taka wizja się nie ziściła, konkurenci będą się musieli mocno postarać.