Jean-François Fallacher, prezes Orange Polska, zdawał się bardzo zadowolony, że tuż przed anonsowaniem nowej oferty Love, mógł się pochwalić 100 tys. klientów FTTH. W sumie, to nie najgorzej, zważywszy, że na koniec trzeciego kwartału ub.r. było ich 57 tys. Co prawda, te 100 tys. planowane były na koniec ubiegłego roku, ale miesiąc opóźnienia nie jest znowu aż taką tragedią.
To dobry prognostyk na przyszłość, ale zdobywanie klientów w dużych aglomeracjach, gdzie do tej pory lokowano większość nowych inwestycji światłowodowych Orange, nie jest łatwe. Mówił o tym Piotr Muszyński, wiceprezes spółki, któremu marzą się takie wyniki sprzedaży FTTH, jak w Sulęcinie. Tutaj blisko 50 proc. gospodarstw domowych w zasięgu nowej infrastruktury Orange, w ciągu miesiąca od zakończenia prac inwestycyjnych wykupiło usługę. Przyznał, że ten wynik jest blisko 10 razy lepszy, niż np. w Warszawie.
Czy oferta Love ułatwi Orange walkę z kablówkami? Operator wierzy, że tak, bo w Hiszpanii formuła ponoć się sprawdziła. W Polsce, po pewnych modyfikacjach, ma być też sukces.
Problem może być, że w Polsce klienci nie tak znowu chętnie wybierają pakiety. Z przedstawionych przez UKE w styczniu tego rok wyników badań konsumenckiego wynika, że z usług wiązanych korzysta zaledwie 14 proc. konsumentów. Poza tym oferowane przez Orange w pakiecie Love usługi telefonii stacjonarnej, czy telewizji nie będą atrakcyjne dla wszystkich klientów. Ta pierwsze, to ewidentnie usługa schodząca. Z kolei 97 dostępnych w pakiecie Love kanałów telewizyjnych, to tak naprawdę oferta socjalna. Tak przynajmniej określają ją operatorzy ISP, którzy wprowadzając do oferty telewizję, traktują liczbą 100 kanałów, jako „pakiet zaczepny”, który stosunkowo łatwo sprzedać, ale za niewielkie pieniądze (7-9 zł).
Z drugiej strony mała popularność usług wiązanych, paradoksalnie, może być szansą dla Orange. Zgodnie ze znaną opowieścią o dwóch handlowcach firmy obuwniczej, którzy sondowali rynek afrykański. Jeden ocenił, że nie warto wchodzić, bo to region o gorącym klimacie i nikt nie nosi butów. Drugi zaś uznał to za wielką szansę. Z pewnością Orange widzi siebie w roli drugiego handlowca. Ma podstawy, bo ze wspomnianego badania UKE wynika, że choć klientów usług wiązanych jest na razie stosunkowo mało, to cechuje ich wysoka satysfakcja z usług – ponad 94 proc. klientów jest z nich zadowolona. W dodatku, to właśnie Orange jest najczęściej wybieranym usługodawcą pakietowym (27 proc.) i dość znacznie wyprzedza UPC i Vectrę (odpowiednio 11,9 i 11,5 proc.), z którymi będzie ofertą Love mocno konkurował.
Orange'owi w walce z UPC może sprzyjać również to, że największa sieć kablowa w najbliższych miesiącach może się skupić bardziej na fuzji z Multimediami. O tym, że Orange wywołuje nerwowość w kablówkach świadczy fakt ostrej reakcji na reklamę Orange, nawołującą do zmiany kablówki na światłowód (według PIKE reklama jest nieetyczna). Podane wczoraj przez nas informacje o zmianach w zarządzie UPC tylko potwierdzają stan napięcia w UPC. Niezbyt często za jednym zamachem z firmy odchodzą dyrektor finansowy, marketingu i sprzedaży. A już z pewnością rzadko, jeżeli spółka przeżywa czas prosperity. Rodzi to uzasadnione podejrzenia, że osiągnięcia zarządu UPC z ostatniego okresu nie były oceniane dobrze.
Czyżby w ostatnim okresie passa sprzyjała Orange? No cóż, poker ma to do siebie, że karta może się niespodziewanie odwrócić.