Ostatnia faza konkursu 1.1 POPC, podobnie jak zresztą cały jego przebieg, nie wygląda najlepiej. Ocena wniosków i rozstrzygnięcia na poszczególne obszary przeciągają się i nie jest pewne, czy Centrum Projektów Polska Cyfrowa zdąży ją zakończyć dla wszystkich obszarów do końca sierpnia. Jeśli chodzi o podpisywanie umów, to już na pewno nie. W dodatku Krajowa Izba Komunikacji Ethernetowej zaprotestowała przeciwko jednemu z absurdów regulaminowych. Owszem dość nielogiczne wydaje się, że umowa z wyłonionym na dany obszar w konkursie beneficjentem jest podpisywana wcześniej niż zostanie rozpatrzone odwołanie jego konkurenta, który przegrał rywalizację o danych obszar. No chyba, że z góry wiemy, jaki będzie wynik złożonego odwołania. Już zresztą niektórzy ze składających takie protesty zapowiadają, że będą sprawiedliwości dochodzić także w sądzie.
Sprawa z pierwszym konkursem 1.1 POPC nie wygląda też najlepiej z tego względu, że zgodnie z opublikowanym w czerwcu przez CPPC harmonogramem, drugi konkurs miał być ogłaszany we wrześniu. Jeśli jednak nie będzie wiadomo, ile umów i na jakie obszary zostało ostatecznie podpisanych w pierwszym konkursie POPC, to raczej nielogiczne byłoby ogłaszać kolejny nabór. Rację mają ci, którzy wskazują, że przydałaby się jakaś analiza końcowa efektów obecnego postępowania – uwzględniająca finalne rezultaty (w postaci podpisanych umów na konkretne obszary), protesty, zestawienie niedoskonałości procesu konkursowego, wnioski na przyszłość, itd. No chyba, że CPPC i Ministerstwo Cyfryzacji uważają, że już wszystko wiedzą.
A takie zarzuty padają ze strony ISP względem resortu cyfryzacji, jeśli chodzi o drugi konkurs 1.1 POPC. Stąd ich akcja protestacyjna skierowana pod adresem Ministerstwa Rozwoju odnośnie wielkości obszarów konkursowych (na poziomie NUTS3), które preferują duże telekomy. Na pewno mają trochę racji wskazując na dysonans, gdy rząd twierdzi, że będzie wspierać sektor MSP, rozumie i wsłuchuje się w jego problemy, a w tym przypadku ze swoimi argumentami odbijają się jak od ściany. Bo też czy np. nie mogłoby być kompromisem wyznaczanie mniejszych obszarów (np. na poziomie gminy) i danie możliwości ich łączenia, i przyznawanie za to dodatkowych punktów? Może w tym przypadku warto też zadbać o zwiększanie konkurencji?
Niedobrze byłoby, gdyby powodem upierania się przy dużych obszarach było to, że w takim konkursie instytucje za niego odpowiedzialne będą miały mniej pracy z oceną wniosków, bo nie będzie ich tak dużo j i ocena pójdzie szybciej i sprawniej. Oczywiście, pierwszy konkurs 1.1 POPC pokazał niewydolność machiny instytucjonalnej odpowiedzialnej za przeprowadzenie konkursu. To na pewno dziwi, bo przecież CPPC miało za sobą kilka lat doświadczeń z przeprowadzania konkursów 8.4 POIG. Bazując na nich PARP całkiem sprawnie zorganizował i przeprowadził podobny konkurs dla pięciu województw Polski Wschodniej. W przypadku pierwszego konkursu 1.1 POPC nie widać, aby doświadczenia z 8.4 POIG spożytkowano pozytywnie, a raczej zbyt wiele rzeczy skomplikowano, np. w przypadku wymogów konkursowych. Przy czym nie chodzi, aby mniej wymagać, ale pewne kwestie upraszczać. I w tym właśnie cała sztuka. W dodatku mają np. rację ISP z Małopolski, że im akurat w pierwszym konkursie zbytnich szans na ubieganie się o dotacje nie dano.
Zapewne większe telekomy będą wskazywać, że potrafią przeprowadzić inwestycje bardziej efektywnie. Już przy konkursie 8.4 POIG padały głosy, że szkoda, że dotacje zostały ograniczone do MSP, bo duzi operatorzy zrobiliby to lepiej. Jednak jednym z celów 8.4 POIG było też wzmocnienie polskich ISP i zwiększenie konkurencyjności na rynku telekomunikacyjnym. I to się udało. Mogłem się o tym ostanio przekonać rozmawiając z operatorami ISP w Ustrzykach Dolnych, przygotowując tekst o Internecie w Bieszczadach. I dziś wcale nie jestem pewnien, czy dla mieszkańców tamtego obszaru byłoby lepiej (jakość usług, dbałość o klienta), gdyby dotację na budowę sieci światłowodowej w drugim konkursie 1.1 POPC dostały tam Orange lub Multimedia czy raczej lokalni ISP.