Wychodząc na rynek kilkunastu miast ze swą nową ofertą Internetu w technologii FTTH o przepływności 600 Mb/s, Orange Polska anonsuje ją jako najszybszy domowy Internet w Polsce. To nie do końca prawda, bo na przykład we Wrocławiu działa lokalnie firmie Moico, która od pewnego czasu w niektórych rejonach miasta sprzedaje łącze 1GB/s. Obecnie np. operator ten umożliwia testowanie tych prędkości, mieszkańcom kilku osiedli i mogą oni do końca roku korzystać z niego w promocyjnej cenie 55 zł miesięcznie.
To przekłamanie jest o tyle niezręczne, że jednym z miast, gdzie największy Polski operator wchodzi z ofertą jest właśnie Wrocław. Hasło jednak najwidoczniej działa skoro jeden z dzienników w swej internetowej relacji na ten temat dał tytuł: „Orange chce wprowadzić Polaków w nową erę internetu. Ale tylko wybranych”. Nic bardziej mylnego, jeśli chodzi o pierwszą część tytułu, bo inwestycje Orange w FTTH są spóźnione o kilka lat. Zaniechanie w tym zakresie doprowadziło, że od dłuższego czasu telekomowi ubywa klientów internetowych, a w dużych miastach w większości przypadków z kretesem przegrywa walkę rynkową z sieciami kablowymi. I to raczej kablówki oferując dużo wcześniej przepływności 100 czy 300 Mb/s wprowadzały Polaków w nową erę internetu.
Oczywiście etapowanie 600 Mb/s w kampanii promocyjnej może robić wrażenie, ale wydaje się, że chcąc konkurować z kablówkami w takich miastach jak Łódź, Białystok czy Katowice, Orange nie miał innego wyboru i musiał znacząco przebić rywali parametrami oferowanych przepływności. Wojna cenowa mogła być bowiem wyniszczająca dla niego samego.
Zwróćmy uwagę, że jeszcze kilka tygodni temu, gdy Orange prowadził inwestycje FTTH w takich miastach jak Katowice w materiałach promocyjnych w lokalnych mediach anonsował, że będzie oferował łącze do 300 Mb/s. Nie sądzę, aby była to chytra strategia na uśpienie rywali, a raczej operator zorientował się, że w warunkach w dużej konkurencji takie prędkości nie robią już specjalnego wrażenia na „rozpieszczonych” klientach i „nie rzucają ich na kolana”. Stąd też decyzja o podwojeniu puli.
Czy przyniesie to spodziewany efekt? Wcale nie jest to takie oczywiste. I nie tylko dlatego, że wielu klientom obecne przepływności, z których korzystają w zupełności wystarczają. Klienci kablówek mogą np. nie chcieć zmieniać 100 Mb/s na 600 Mb/s od Orange, bo będzie to się wiązać z robieniem dziury w ścianie koniecznej do wprowadzenia światłowodu. To całkiem realny problem.
Zapewne dostrzega to i Orange, skoro prezentując ofertę, przedstawiciele operatora mocno podkreślali, że bardzo zależy im na współpracy z developerami budującymi nowe osiedla i przygotowali dla nich specjalną ofertę. To bowiem oczywiste, że w takich lokalizacjach klientów zdobywa się łatwiej, bo też nie trzeba ich nikomu odbierać. I nie ma też problemu dziury w ścianie.