Nie pisaliśmy o tym do tej pory na TELKO.in, ale sprawa jest tak skandaliczna, że wymaga chociażby komentarza po fakcie. Otóż z UKE donoszą, że w kwietniu upłynął termin uprawomocnienia decyzji rezerwacyjnych na bloki częstotliwości w paśmie C i nikt się od nich nie odwołał! Duch w narodzie ginie…
Źródłem mojego oburzenia jest przede wszystkim fakt, że nie raz i nie dwa, pisałem o tym, że nie ma co przeceniać prawnych ryzyk aukcji, bo „odwołania i tak będą, bo zawsze były”. A ja bardzo nie lubię, kiedy nie sprawdzają się moje zawodowe przewidywania.
A już tak bardziej na poważnie, to nie kupuję sugestii, że postępowanie było tak rewelacyjnie przygotowane, że nie ma się czego czepić. Zawsze się można czegoś czepić, jeżeli jest wola czepiania. W przypadku pasma C chociażby niepewnych zobowiązań jakościowo-pokryciowych, zależnych od widzimisię Prezesa UKE, czy wątpliwych podstaw prawnych dotyczących cyberbezpieczeństwa, zależnych od nieznanej treści nieprzyjętej KSC.
Jeżeli aukcja LTE z 2015 r. była dziurawa jak szwajcarski ser i naprawdę było co zaskarżać, to nie powiedziałbym tego samego o przetargach na 900 MHz, czy 1800 MHz, a i tak były one przedmiotem sądowych sporów. Bulwersującego spokoju zwycięzców aukcji pasma C doszukiwałbym się raczej w wartości tych zasobów (w kontekście sytuacji rynkowej), niż braku podstaw do czepiactwa.
Doraźnie pasmo C tylko (i aż) odciąża wzrost wolumenu danych na pozostałych pasmach radiowych. Odciąża radykalnie, bo to przecież aż 100 MHz! To bardzo ważne, ale robi wrażenie tylko na operatorach. Użytkownicy przejdą nad tym do porządku dziennego, zwłaszcza, że z ich perspektywy euforia 5G przynosi bardzo mierne efekty. Z tego samego powodu nie spodziewam się większych emocji odnośnie pasma 26 GHz. Tutaj zresztą nie trzeba proroczego daru, bo to widać gołym okiem. 5G może zrobić jakąś widoczną różnicę, kiedy wejdzie do użytku na zasięgowych pasmach i to z agregacją nośnych. Dzisiaj to nie jest wielkie ajwaj, więc po co się zabijać w poaukcyjnych bojach? Zwłaszcza, że cena była przystępna i tutaj ukłon w stronę regulatora.
Rynek telekomunikacyjny się zmienia. Infrastruktura nie jest dzisiaj tak ceniona, jak 10 lat temu. Operatorzy chętnie spieniężają kolejne elementy sieci, przekazując je wyspecjalizowanym podmiotem, lub dopuszczając do nich konkurentów. Póki co nie dotyczy to zasobów radiowych, które MNO nadal chcą mieć na własność, ale co bardziej zuchwali eksperci zaczynają pytać: „a dlaczego by nie sprzedać funduszom także pasma?”. To jest na razie pytanie retoryczne, ale znamienne dla aktualnego podejścia do zasobów sieciowych. Być może częstotliwości – których wraz z pasmami gigahercowymi wolumenowo przybyło i jeszcze przybędzie bardzo dużo – nie budzą już takich emocji jak w przeszłości.
Wskazałbym też na Polkomtel, który jako pierwszy dostrzegł długoterminową wartość zasobów radiowych i agresywnie zaczął je pozyskiwać, razem z Playem ostro podkręcają konkurencję na rynku częstotliwości. Dzisiaj Polkomtel jest już operatorem bez własnych wież i nadajników, a cała grupa kapitałowa przeniosła uwagę na rynek energetyczny, wyraźnie zmniejszając nacisk przez długie lata kładziony na rynek telekomunikacyjny.
Ciekawe, jak to się wszystko ułoży, kiedy UKE przystąpi do rozdysponowania pasma 700 MHz, a zwłaszcza ostatniego bloku w paśmie 800 MHz? Czy wszystko pójdzie gładko i spokojnie jak aukcja 5G. Może tak, bo dwa z trzech powyższych punktów nie ulegną zmianie. Może nie, bo pasma zasięgowe mają wyższą cenę niż pojemnościowe. A tylko od wartości zasobu i determinacji operatorów zależy zaciekłość walki. Może więc rynek się ocknie z letargu…
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.