Czego my byśmy nie zrobili dla Prezesa UKE...

Rozumiem bardzo dobrze sytuację w jakiej znajduje się nasz Kraj, Europa i cały świat. Wiemy chyba najlepiej, że to system naczyń powiązanych. Doskonale rozumiemy wagę ma obecnie zachowanie komunikacji, jednak przeraża nas fakt najróżniejszych zapędów do narzucania nam warunków funkcjonowania.

Prawo telekomunikacyjne doskonale reguluje nasze obowiązki w sytuacji działań kryzysowych, tylko – jak zawsze u nas w kraju – są to same obowiązki, ale zero uprawnień. Dlatego nie mogę się nie odnieść do prośby Prezesa UKE „o zachowanie ciągłości usług telekomunikacyjnych”.

Proszę sobie wyobrazić iż:

a) nie mamy dostępu do bazy danych ludzi objętych kwarantanną;

b) wielu z nas, operatorów ISP, pracuje od ostatnich tygodni w trybie alarmowym, gdyż obsługujemy samorządy, centra zarządzania kryzysowego, szpitale;

c) załamał się łańcuch dostaw, dodatkowo drastyczny spadek kursu złotego powoduje „dziwne braki magazynowe” u dystrybutorów sprzętu;

d) stan epidemii spowodował wzrost obciążenia sieci (z którym radzimy sobie o wiele lepiej niż duzi, ogólnokrajowi operatorzy czy sieci komórkowe), a co za tym idzie wzmożonej obsługi klientów;

e) część naszego personelu, w związku z zamknięciem placówek edukacyjnych, musiała pozostać w domach;

f) wielu z nas realizuje projekty POPC – jako bezpośredni beneficjenci oraz podwykonawcy beneficjentów, a obecna sytuacja paraliżuje możliwość uzyskania pozwoleń (np. na zajęcie pasa drogowego), uzgodnień, odbiorów (np. tegoż pasa drogowego);

g) zaczynamy dostrzegać zatory płatnicze wśród klientów biznesowych oraz indywidualnych;

h) ciążą nad nami terminy obowiązkowych sprawozdań (31 marca 2020).

Tylko laik mógłby stwierdzić, że to nie ma związku z zachowaniem ciągłości usług. Spieszę z kilkoma wyjaśnieniami.

Ad-a) Wystarczy, że technicy pojadą do chorego klienta, który objęty jest kwarantanną, a ten – chcąc uzyskać usługę – nie informuje o swojej sytuacji. W efekcie kwarantannie bądź nawet zarażeniu może podlegać znaczna część, jeżeli nie całość, naszego personelu. Taki przypadek może nas wyłączyć na minimum 14 dni! Nie straszne? To spójrzmy dalej.

Ad-b) Firmy, które przez takie postępki abonentów trafiają na kwarantannę nie są w stanie wypełniać swoich obowiązków wynikających z Prawa telekomunikacyjnego oraz bieżących rozporządzeń.

Ad-c) Załamanie łańcucha dostaw spowoduje, że w przeciągu najbliższego miesiąca stopnieją wszelkie zapasy sprzętowe, przez co przerwy w działaniu usług będą coraz dłuższe i bardziej dotkliwe dla wszystkich abonentów.

Ad-d) Ruch w sieci wzrósł średnio o 40 proc. Obsługa zgłoszeń klientów, których dzieci nie mogą się uczyć w domu, bo im „nie działa”, to w ostatnich dniach blisko 70 proc. interwencji. Podczas weryfikacji zgłoszeń w 95 proc. przypadków okazuje się, że jedyne co nie działa, to platforma e-learningowa bądź dziennik elektroniczny stosowany przez szkołę, bądź rekomendowane przez Ministerstwo Edukacji, wieczorami zaś platformy VoD, jak Netflix czy HBO GO. Jak widać, musimy świadczyć serwis usług, za które nie odpowiadamy, a wraz ze wzrostem ruchu, takich zgłoszeń jest proporcjonalnie więcej. Po raz kolejny odpowiadamy za niewydolność publicznych platform oraz międzynarodowych dostawców streamingu.

Ad-e) Tak, nasi pracownicy to też ludzie, mający rodziny. Siłą rzeczy musieli pozostać w domach, by zajmować się swoimi dziećmi i zastępować im nie działającą „cyfrową szkołę”. Proszę uwierzyć, że nie sposób obsługiwać, nawet telefonicznie, zgłoszeń klientów, przerabiając jednocześnie materiał edukacyjny z – na przykład – dwójką dzieci w różnym wieku.

Ad-f) Paraliż w funkcjonowaniu administracji lokalnej powoduje dodatkowe zamieszanie w realizacji różnych projektów inwestycyjnych, co za tym idzie nie dotrzymywanie terminów, a to wiąże się z karami na każdym szczeblu łańcucha realizacji. Do tego wielu z nas realizuje projekty związane z Ogólnopolską Siecią Edukacyjną, które (o zgrozo!) nadal nie zostały oficjalnie wstrzymane przez NASK, pomimo tego, że szkoły nie pracują i w większości są pozamykane na przysłowiowe „4 spusty”.

Ad-g) Wielu klientów już nie płaci za usługi. Część zawiesza, część wypowiada umowy. Na utrzymanie sieci i pracowników potrzebne są środki. Niestety, prawo jest tak skonstruowane, iż usługi możemy odłączyć dopiero po 3 miesiącach, czyli dotujemy Państwo, przez 3 miesiące płacąc podatki od pieniędzy, których nie otrzymaliśmy i w obecnej sytuacji ekonomicznej raczej już nie otrzymamy. Dodatkowo pojawiają się naciski, byśmy za darmo świadczyli usługi dostępu do internetu dla: uczniów, nauczycieli, studentów, wykładowców – za chwilę ustawi się nam cała kolejka chętnych.

Pytam, dlaczego takie roszczenia nie są wysuwane wobec dostawców energii elektrycznej, gazu czy wody? Już wiem! W większości są to spółki z dużym udziałem skarbu Państwa, a jak wiadomo rząd sam z siebie nic nie da. Może co najwyżej zabrać innym.

I w całym tym rozgardiaszu dochodzimy do punktu ostatniego.

Ad-h) Raporty są święte, świętsze od papieża. Choćby się paliło i waliło, to do 31 marca musimy się „wyspowiadać” pod groźbami drakońskich kar finansowych. Jesteśmy w gorszej sytuacji niż Kowalski, któremu przesuwa się termin rocznego rozliczenia. Ale nam nic. Wobec ISP stosuje się taktykę 3xP: „PISZ, PŁAĆ i PŁACZ”.

Nikt chyba sobie nie zdaje sprawy, iż obsługujemy ponad 30 proc. rynku telekomunikacyjnego w Polsce. Upadek naszych działalności spowoduje kompletny chaos. Pozostali duzi operatorzy, którzy już teraz nie radzą sobie z ruchem, nie będą w stanie przejąć naszych klientów. Czym wtedy będzie się zajmował Urząd Komunikacji Elektronicznej? Obsługą 5, 6 ogólnopolskich sieci? Jeśli tak, to znacząca większość etatów w strukturach UKE przestanie być potrzebna.

Jak więc widać, jesteśmy sobie wzajem potrzebni i w obecnych czasach przedstawiciele administracji muszą odejść od modelu „urzędnik-petent” do modelu „partner-partner”. Wspierajmy siebie wzajemnie, pamiętając, że jedziemy na tym samy wózku.

[tytuł felietonu od redakcji]

AUTOR

Administrator sieci w Internet Wielkopolska sp. z o.o. W branży telekomunikacyjnej od 2006 r.