Proponuję, żeby Prezes UKE dał sobie spokój z publikacją dokumentacji aukcyjnej na częstotliwości 800/2600 MHz. Lepiej zamknąć na tydzień w jakimś przyjemnym miejscu prezesów i właścicieli wszystkich czterech spółek i nie wypuszczać, póki sami nie opracują tego dokumentu. Nie tylko dlatego, że mają praktyczniejsze podejście do sprawy. Także dlatego, że strona publiczna chyba już sama nie wie czego chce. LTE pod strzechami? Pieniędzy do budżetu? Świętego spokoju?
Doprawdy, nie wiem kto z kim i o czym debatował w 2013 r. odnośnie rozdysponowania pasma 800 MHz, skoro te debaty do niczego nie doprowadziły. Dalej się bowiem debatuje, kiedy debata już dawno powinna się skończyć, a na stole leżeć dokumentacja aukcyjna. Oparta na rynkowym konsensusie, albo polityce rządu i strategii regulatora. Mamy w ogóle coś takiego?
I żeby było jasne: mało mnie osobiście obchodzi, czy aukcja (przetarg?) odbędzie się za tydzień, czy za 12 miesięcy. Operatorzy częstotliwości 800 MHz dzisiaj za bardzo nie potrzebują. Abonenci w swojej masie też nie, choć oczywiście istnieje grupa "wykluczonych", która dzięki sieci LTE800 zyskałaby lepsze usługi (o ile lepsze, niż HSPA+?) Ja myślałem, że sprzedać częstotliwości za dobre pieniądze i triumfalnie odtrąbić budowę "szybkiego internetu w białych plamach" chce rząd i regulator. "Ok, niech będzie. To też jakiś powód" - myślałem. Ale dzisiaj już niczego nie jestem pewien. Czy ktokolwiek na rynku wie, co chciałby zrobić z tymi częstotliwościami?
Poza zeszłorocznymi debatami przedaukcyjnymi mieliśmy trzy rundy konsultacji aukcyjnych, które - choć powinny dotyczyć już tylko detali - nadal dotyczą spraw strategicznych: jak sprawiedliwie podzielić pasmo? kto je powinien dostać, a kto nie? ile powinno powstać sieci LTE800? czy w ogóle trzeba i można organizować tę aukcję?! W dwa lata po nowelizacji Prawa telekomunikacyjnego, w środku trwającego postępowania, okazuje się, że może brak prawnych podstaw do zorganizowania aukcji. Że brak kluczowych zapisów, i że Pt trzeba co rychlej znowelizować. A w ogóle, że najpierw należałoby dokonać przeglądu rynku częstotliwości pod kątem równowagi i konkurencji. I choć każda kolejna wersja dokumentacji aukcyjnej jest bez zastrzeżeń, to zawsze można przygotować jeszcze lepszą.
Co zabawniejsze, albo bardziej przerażające, gdyby w lutym nie wydarzył się nieszczęśliwy błąd rzecznika UKE, to teoretycznie byłoby już po aukcji (oczywiście, w praktyce Prezes UKE i tak mógłby ją wstrzymać), a strategiczne debaty można by wsadzić do kieszeni! Przyznam, że dawno już nie widziałem takiego cyrku.
Trudno mi ocenić, ile w tym diabelskich gierek operatorów, ile zwykłej niekonsekwencji i niespójności w ich działaniach. Myślę, że dużo. Nawet bardzo dużo. Jednego i drugiego. Ale to nie oni prowadzą postępowania częstotliwościowe. Decyzje i odpowiedzialność są w innych rękach. Nie operatorzy dyrygują tym cyrkiem. Oni umyją ręce, jeżeli przedstawienie skończy się klapą. Stąd moja rada dla Prezesa UKE, jak na początku.