CPPC w okopach Świętej Trójcy

Centrum Projektów Polska Cyfrowa to tajemnicza instytucja, co zauważyła ostatnio firma Saber, składając przeciw niej zawiadomienie do prokuratury i CBA. Jednak na instytucję tę denerwują się także operatorzy i zwykli obywatele. Czy mają ku temu uzasadnione powody?

 
Źr. TELKO.in

Dużego pecha ma Centrum Projektów Polska Cyfrowa z konkursami na budowę sieci w ramach FERC i KPO. Najpierw z realizacji 49 projektów KPO, na które mógł otrzymać blisko 800 mln zł, wycofał się Polski Światłowód Otwarty, a dodatkowo z wielu inwestycji w ramach tego programu zrezygnowały Orange i Nexera.

W konkursie FERC natomiast z dużymi sukcesami startowała nieznana szerzej na rynku telekomunikacyjnym firma Saber. I dopiero gdy była blisko pozyskania idących w setki milionów złotych dotacji, CPPC zdecydowało, że nie podpisze z nią umów, powołując się na stosunkowo młody i dość kontrowersyjny przepis ustawy wdrożeniowej, tj. w związku z obawą o „wyrządzenia szkody w mieniu publicznym w następstwie zawarcia umowy o dofinansowanie projektu”.

Pytanie, dlaczego CPPC zrobiło to tak późno skoro wcześniej samo ogłosiło, że na kilkunastu obszarach projekty spółki Saber zostały wybrane do dofinansowania? Wydaje się, że firmę, która masowo składa wnioski i jest zupełnie nieznana można było wziąć pod lupę znacznie wcześniej i prześwietlić pod każdym możliwym kątem. Z drugiej strony można dowodzić, że lepiej późno niż wcale, bo gdyby Saber wyłudził dotację, szkody mogłyby być nie do naprawienia.

Być może niektórzy jeszcze pamiętają historię ze spółką Profit Group, która przed laty masowo pozyskiwała dotacje na budowę sieci w konkursach 8.4 POIG. Władza wdrażająca wypłacała jej pieniądze, a projekty nie zostały zrealizowane. Ile Skarb Państw na tym wówczas stracił, nikt nie informował. Bo też i nie ma czym się chwalić i po co denerwować opinię publiczną?

Przypuszczalnie i teraz CPPC nie ma się czym chwalić. Teoretycznie wszystkie umowy w konkursie FERC powinny być podpisane do końca lutego. Żadnej oficjalnej informacji na ten temat ciągle jednak nie ma. Nie wiadomo więc, czy Polski Światłowód Otwarty, który z FERC mógł pozyskać 170 mln zł dotacji, umowy podpisał, czy jak w KPO wycofał się z inwestycji.

CPPC to tajemnicza instytucja, co zauważył też Saber, składając przeciw niej zawiadomienia do prokuratury i CBA. Spółka chciałaby wiedzieć, dlaczego instytucja rządowa nie chce jej dać szansy na budowę sieci w białych plamach. Tu jednak może nie doczekać się odpowiedzi, bo też jak pisałem wcześniej, decyzja CPPC powinna mieć charakter ekstraordynaryjny i być stosowana tylko w najpoważniejszych przypadkach i na podstawie jednoznacznie określonych przesłanek. W żadnym razie nie powinna mieć charakteru uznaniowego. Jednak, zdaniem wielu prawników, przepis ten nie spełnia tych postulatów i bardziej przechyla się w stronę uznaniowości.

Gorzej, że nie wiadomo co z obszarami, gdzie najwyżej oceniono wnioski spółki Saber, a były też projekty konkurencyjne. Potencjalni beneficjenci z drugich miejsc nie otrzymali od CPPC żadnej informacji, czy będą podpisywane z nimi umowy, czy powinni odpuścić sobie te projekty.

– Stoimy trochę w rozkroku. Na obszarze, na który złożyliśmy wniosek, wystartował też Saber i jego wniosek został lepiej oceniony. Potem CPPC ogłosiła, że nie podpisze z tą firmą umowy. Nas jednak nie powiadomiła, czy tym samym ten obszar przypadnie naszej spółce. Teraz nie wiem, czy rezerwować zasoby na tę inwestycję, czy przeznaczyć te środki na budowę sieci w innym obszarze – mówi przedstawiciel jednego z operatorów.

Trudno powiedzieć, czy milczenie CPPC w tej sprawie wynika z chaosu, niepewności co zrobić z zaistniałym galimatiasem, czy urzędniczej arogancji wobec petenta, którym w tym przypadku jest lokalny operator?

Jednak na CPPC denerwują się nie tylko Saber i operatorzy, ale też zwykli obywatele. Z jednym z nich prowadzę od jakiegoś czasu korespondencję. Zwraca się co jakiś czas z pytaniem, czy w redakcji wiemy coś nowego na temat inwestycji KPO w jednym z obszarów, gdzie mieszka i liczył, że będzie światłowód. Jak tłumaczy, pytanie kieruje do nas, bo z CPPC informacji pozyskać nie może, tzn. mówiąc dosadniej „jest spuszczany na drzewo”. Okazuje się, że na tym obszarze beneficjent, który podpisał już umowę z CPPC, z inwestycji zrezygnował. Potwierdził to jemu (jak i nam) sam operator. Informację taką otrzymał też lokalny samorząd. Jednak w CPPC o tym nie wiedzą, bo wciąż informują naszego czytelnika o podpisanej umowie na budowę sieci w tym obszarze.

Liczyłem, że tego rodzaju kwestie uda mi się wyjaśnić na organizowanych dzisiaj przez CPPC warsztatach dotyczących nowych interwencji KPO/FERC. Zaplanowano na nich podsumowanie wyników naborów, które miały już miejsce. Wypełniam odpowiedni formularz, aby wziąć w nich udział online. Spodziewam się linku do spotkania online. Niestety, nic nie przyszło. Czuję się więc trochę podobnie jak Saber, który nie wie dlaczego CPPC nie chce podpisać z nim umowy, mimo że spółka złożyła najlepsze wnioski.

Teoretycznie warsztaty są dla przedstawicieli rynku telekomunikacyjnego oraz beneficjentów i ostatecznych odbiorców wsparcia konkursów KPO i FREC. Czy według CPPC mogę, czy nie mogę być traktowany jako przedstawiciel rynku telekomunikacyjnego? A może coś z system IT jest nie tak (dość częsta przypadłość w tej instytucji) i moje zgłoszenie nie dotarło lub gdzieś się zapodziało? Cóż, nie pozostaje mi w takim razie nic innego, jak po prostu wysłać pytania mailem

Niestety, komunikatywność, otwartość, przejrzystość nigdy nie były najmocniejszymi stronami CPPC.

Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.