W pierwszym kwartale 2020 r. Urząd Komunikacji Elektronicznej planuje rozpocząć konkurs na wybór podmiotu mającego zapewnić system pomiarowy krajowych usług dostępu do internetu, który działa oficjalnie od grudnia 2018 r. Izby branżowe zgłosiły szereg uwag do obecnego funkcjonowania tego mechanizmu, jednak niewiele z nich regulator uznał za zasadne.
Mechanizm monitorowania internetu pozwala sprawdzić szybkość posiadanej usługi, a także dochodzić praw abonenckich, jeśli dostawca nie wywiązuje się z umowy. Uruchomiony został we współpracy z firmą V-Speed (dostawca mechanizmu) 1 grudnia 2018 r. Teraz czas na zmiany.
Z tego powodu UKE zwrócił się do izb gospodarczych zrzeszających przedsiębiorców telekomunikacyjnych z prośbą o opinie na temat funkcjonowania mechanizmu. Izby przesłały swoje uwagi, ale większość z nich regulator uznał za niezasadne. Tylko jedną ocenił jako w pełni zasadną.
Zgłosiła ją Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji, która postulowała, by pomiarów nie ograniczać do jednego systemu operacyjnego (Windows). Urząd poinformował, że analizuje objęcie narzędziem systemów o mniejszym niż 10 proc. udziale w rynku konsumenckim w Polsce. Zakłada też pozostawienie możliwości niecertyfikowanych pomiarów w systemach mobilnych Android i iOS.
Jeżeli chodzi o inne uwagi, to niektóre UKE uznał za częściowo uzasadnione. Na przykład zgłoszoną przez KIGEiT i Polską Izbę Informatyki i Telekomunikacji, że w obecnym mechanizmie nie ma możliwości pomiaru wysokich przepływności powyżej 1 Gb/s. UKE skomentował, że rozważa możliwość podwyższenia maksymalnych mierzonych prędkości do 2,5 Gb/s. Według UKE, nie jest to jednak niezbędne, bowiem popularne urządzenia końcowe i tak nie posiadają kart sieciowych o takiej przepływności. W takich ofertach sami operatorzy proponują stosowanie kilku urządzeń jednocześnie.
Za częściowo uzasadnioną regulator uznał też uwagę PIIiT, żeby wprowadzić oddzielne rankingi dla połączeń mobilnych z wykorzystaniem routera WiFi. UKE rozważa bowiem możliwość dodania podsumowania wyników z wyłączeniem WiFi. Tłumaczy jednak, że w obecnym stanie prawnym, przy braku prędkości minimalnej w przypadku internetu mobilnego, zdecydowano się na publikację wyników realnie uzyskiwanych przez użytkowników, jako najbardziej odpowiadających rzeczywistości. Operatorzy, oferując tzw. „internet domowy LTE” sami udostępniają routery, przy okazji sugerując działanie jak internetu stacjonarnego.
Także jeden z postulatów Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej spotkał się z częściowym zrozumieniem w UKE. Izba zasugerowała, by podsumowanie wyników pomiarów nie ograniczało się tylko do wskazywania jakości usług dużych operatorów. Regulator wyjaśnił, że aby zapewnić miarodajność podsumowania przyjęto podawanie wyników dla operatorów mających co najmniej 1 proc. udziału w rynku i przeprowadzenia co najmniej 400 pomiarów. Urząd rozważa jednak możliwość publikacji wyników stacjonarnych z niższymi progami liczby pomiarów w rozbiciu na województwa.
KIKE uważa też, że lokalizacja serwerów testowych faworyzuje dużych operatorów. Ten zarzut jest jednak, według UKE, nietrafny, bo zgodnie z dokumentacją serwery są przyłączone do jednego z największych punktów wymiany ruchu w Polsce, co zapewnia porównywalność wyników. W nowym konkursie urząd przewiduje jednak dopuszczenie możliwości uruchamiania dodatkowych serwerów testowych w innych punktach wymiany ruchu.
KIGEiT natomiast oburza się na to, że raporty porównują usługi różnych dostawców. Izba przedstawiła żądanie zaprzestania tych publikacji. UKE jednak odpowiedział, że publikując wyniki realizuje nałożone na niego prawem zadania dotyczące analizy i oceny funkcjonowania rynku usług dostępu do internetu oraz monitorowania jakości świadczonych usług. W ten sposób zapewnia użytkownikom informacje zwiększające możliwość dokonywania świadomych wyborów. Według UKE, takie rankingi mogą prowadzić do zwiększenia konkurencji i poprawy jakości świadczonych usług. Publikacja wyników z mechanizmów pomiarowych jest zresztą powszechną praktyką w innych państwach członkowskich UE.
W połowie grudnia ubiegłego roku UKE przedstawił pierwszy taki ranking, w którym spośród operatorów stacjonarnych najlepiej wypadły sieci kablowe (Inea, Toya, UPC), a znacznie gorzej należąca do KIGEiT Netia. Wśród sieci mobilnych najlepsze wyniki notował zaś Play, a najgorsze Polkomtel. UKE podał wówczas, że przez rok użytkownicy wykonali niemal 30 tys. certyfikowanych pomiarów, a wszystkich ponad 440 tys. Średnia prędkość pobierania danych wyniosła 123,4 Mb/s w przypadku internetu stacjonarnego, a 23,4 Mb/s dla internetu mobilnego. Prędkość wysyłania danych to odpowiednio 44 i 11,1 Mb/s.
UKE nie zamyka jeszcze dyskusji i w ramach prac nad przygotowaniem dokumentacji konkursowej zaprasza zainteresowanych na warsztaty, które odbędą się 25 lutego w jego siedzibie.
Niezależnie od tego KIKE zwróciła się do UKE z pytaniem, czy operatorzy telekomunikacyjni mogą powoływać się w swoich regulaminach na inne niż certyfikowany mechanizm sposoby/mechanizmy weryfikowania gwarantowanej przez nich prędkości internetu, z zastrzeżeniem, że zapisami regulaminów nie wyłącza stosowania certyfikowanego mechanizmu PRO Speed Test?
UKE odpowiedział, że taka praktyka nie jest sprzeczna z przepisami prawa i operatorzy mogą wskazywać swoim abonentom na inne możliwości weryfikacji jakości usługi, nie wyłączając jednak certyfikowanego mechanizmu.
Regulator wyjaśnił też, że certyfikacja mechanizmu PRO Speed Test nie została dokonana w postaci decyzji administracyjnej i w konsekwencji nie powoduje konieczności zmiany postanowień umów o świadczenie usług telekomunikacyjnych.