Historia dzieje się na naszych oczach. Nie wykluczone, że trzeba zacząć myśleć nad zakopaniem całej infrastruktury telekomunikacyjnej w ziemi. Oraz gdzie kupujemy sprzęt i czy to na pewno stabilne źródło dostaw. Obym był czarnowidzem…
Planując redakcyjną Prognozę AD 2022, zastanawiałem się nad punktem „Putin ostatecznie pogrąży Huawei na polskim rynku”. „Skoro napięcie narasta, ryzyko konfliktu rośnie, to sojusz z USA trzeba będzie zacieśniać, a więc podjąć pożądane przez alianta antychińskie kroki” – kombinowałem w grudniu ubiegłego roku. „No, ale z drugiej strony” – przyszła refleksja – „może Amerykanie – wobec konfliktu z Rosją – będą chcieli zneutralizować Chiny i przynajmniej czasowo Huawei się upiecze?”. Wobec tylu opcji uznałem, że na relacjach międzynarodowych znam się za mało i z geopolitycznej prognozy na bieżący rok rezygnuję. Dzisiaj trudno do niej nie wrócić.
Ja należałem do stronnictwa „naiwniaków”, które zakładało, że wojny na Ukrainie nie będzie. Że wszystko zakończy się groźnymi pohukiwaniami, które zakończą się przy negocjacyjnym stole. Stało się inaczej i na naszych oczach świat zaczął się zmieniać. A przynajmniej tak się wydaje. Z ostateczną oceną poczekałbym co najmniej kilka miesięcy, a jeszcze lepiej kilka lat.
Niemniej najpoważniejszy konflikt – de facto globalny – ostatnich kilku dziesiątek lat toczy się w relatywnie ograniczonym zakresie militarnym (pewnie każdy Ukrainiec gorzko by się na to uśmiechnął), a za to bardzo szeroko na niwie politycznej oraz informacyjnej, a także gospodarczej. I to ostatnie skłania do refleksji.
Sankcje gospodarcze ze strony wolnego świata na razie nie robią na Rosji większego wrażenia, a przynajmniej nie dają konkretnych rezultatów. Wunderwaffe, czyli odcięcia zakupów rosyjskiej ropy i gazu Europa nie chce, albo nie może użyć. Łatwo i miło pastwić się na hipokryzją lamentów nad gehenną mieszkańców Mariupola, kiedy co miesiąc setki milionów euro wpływają do kas rosyjskich, państwowych spółek paliwowych (skutecznie redukując efekt sankcji). Tyle, że zakręcenie kurka oznacza dla takich krajów jak Austria – w 100 proc. zaopatrująca się w rosyjski gaz – czy Polska – w 70 proc. zaopatrująca się w rosyjską ropę – paraliż wielu dziedzin życia, jeżeli nie całej gospodarki.
Z drugiej strony wiele wskazuje, że sankcje gospodarcze stają się ważnym elementem międzynarodowych relacji. Znane są od dawna, ale ich rola rośnie czego świadkami jesteśmy we własnym telko grajdołku, śledząc sprawę Huawei. Wojna na Ukrainie staje się dla globalnych graczy poligonem doświadczalnym walki na euro i dolary, sankcje i wykluczenia. Efekty z pewnością będą starannie analizowane. Globalni gracze będą się zastanawiali, co zrobić, by ekonomiczne narzędzia w ich ręku miały większą moc rażenia, i jak samemu uodpornić się na wrogie działania. Przedsiębiorcy zaś będą musieli na nowo kalkulować ryzyko swojej działalność. Gdzie – być może – nagle nie będą mogli sprzedawać, bądź skąd kupować. Po stronie telekomów zacznie się szacowanie nie tylko wydajności i ceny dostępnego sprzętu, ale również kraju pochodzenia i ryzyka nałożenia na ten kraj sankcji. Ergo odcięcia od dostaw czy aktualizacji. Coś jak w przypadku nieszczęsnej ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa. Tylko do sześcianu.
Jeden z modnych od początku wojny analityków twierdzi, że rosyjska agresja na Ukrainę, to tylko odprysk globalnej rywalizacji większych misiów – rosnące Chiny wyzywają samodzielną dominację USA nad światem. Faktycznie Rosja, której PKB nie mieści się nawet w pierwszej dziesiątce globalnych potęg, sprawia wrażenia najwyżej lokalnego awanturnika. PKB Chin jednak, to już ponad połowa wartości dla USA a dystans między obydwoma krajami stale się zmniejsza. Starcie jest nieuchronne i właściwie już się zaczęło.
Kilka miesięcy temu miałem okazję gwarzyć, czy współczesne konflikty będą miały nadal charakter militarny, czy może już tylko gospodarczy? Przykład wojny na Ukrainie wskazuje, że oba. Kto ma siłę nie będzie stronił od jej użycia, ale także starannie się zastanowi nad wpływem odcięcia wrogich rynków od swoich towarów i usług. Czy to zmniejsza ryzyko kolejnej wojny? Obawiam się, że nie koniecznie… Zaczęły się tak zwane ciekawe czasy… Telko jakoś będzie musiało się w tym odnaleźć.
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.