Po 2. konkursie KPO powszechnie krytykowane za zbyt wysokie stawki wykonawcze i biznesowy apetyt, w 3. konkurs KPO firmy budowlane weszły z impetem i z dużymi sukcesami. Przypadek? Nie sądzę…
Wyniki trzeciego konkursu KPO, według mnie, potwierdzają tezę, że dzisiaj nie ma złotego środka na efektywną dystrybucję dotacji do budowy światłowodów w Polsce. Wnioskodawcy podjęli się projektów, które zagospodarują 21 proc. dostępnych środków i obejmą zasięgiem 24 proc. przeznaczonych do podłączenia adresów. I to pod warunkiem, że wszyscy podpiszą umowy na dofinansowanie i zrealizują swoje projekty, w co można niestety wątpić. Z różnych powodów rynek telekomunikacyjny nie jest dzisiaj w stanie wchłonąć dowożonych mu furmankami pieniędzy i żadne czary-mary tego nie zmienią. To tak tytułem dygresji…
Kiedy po 2. konkursie jeden po drugim zaczęli rezygnować najwięksi zwycięzcy, a osłupiały rynek pytał „dlaczego?!” padały różne argumenty. Już to, że Prezes UKE nie chce się zgodzić na waloryzację cen hurtowych; już to, że obszary za duże; już to, że czasu za mało; no i wreszcie, że wykonawcom poprzewracało się w głowach, i że po rozstrzygnięciu konkursów kładą na stół z sufitu zdjęte oferty. No więc, panie kierowniku, nijak się nie da tych sieci budować.
A teraz te pazerne firmy budowlane same zaangażowały się w konkurs i wzięły 28 ze wszystkich 73 obszarów. Przytulą 183 mln zł dotacji, czyli 42 proc. całości. Kogo jak kogo, ale ich nie posądzam o brak umiejętności szacowania inwestycji z czego wynika, że jeżeli rzeczywiście chcą zrealizować te projekty, to je zrealizują. Co na marginesie świadczy o tym, że ‒ wbrew obiegowym opiniom ‒ w Polsce nadal są niemałe zasoby do budowy sieci.
Dla mnie jest dosyć oczywiste, że zaangażowanie firm budowlanych w 3. konkurs jest efektem gremialnej „wypinki” ze strony takich firm, jak Nexera, Fiberhost, Polski Światłowód Otwarty, i ‒ w pewnej mierze ‒ Orange. Jeżeli wykonawcy sami nie wejdą w projekty, to dostępna kasa przejdzie im koło nosa, a na samej budowie sieci, jak powszechnie wiadomo, da się nieźle zarobić. Tylko co dalej z tymi sieciami? Firmy budowlane nie są operatorami, a skala działalności telekomunikacyjnej na jaką wejdą będzie niewielka. Podejrzewam, że poniżej progu opłacalności.
Zakładam jednak, że firmy budowlane wchodzą w projekty, żeby zarobić na wykonawstwie, a co będzie potem, to dalsza kwestia. W skrajnej wersji nie będzie w tych sieciach usług i to pewnie da się jakoś przełknąć. Ale można być większym optymistą, bo jednak popyt na infrastrukturę i usługi jest spory. Myślę, że będą chętni do świadczenia usług, a roli operatora technicznego chętnie podejmą się czy Nexera, czy Fiberhost, czy Orange. Przecież każdego z budowlanych beneficjentów ostatniego konkursu KPO3 można biznesowo powiązać z największymi operatorami hurtowych sieci w Polsce. Ja bym nawet nie wykluczał, że firmy budowlane usłyszały od swoich telekomunikacyjnych partnerów ‒ wprost lub w zawoalowany sposób ‒ „słuchajcie, biznesplany się nie dopinają i teraz nie ma zgody na dalsze inwestycje ‒ weźcie to na siebie; wiadomo, że zarobić, a za trzy lata już my wam pomożemy w komercjalizacji sieci”.
Nie widzę w tym nic złego, że potencjał branży budowlanej pozwoli lepiej zaabsorbować środki na budowę sieci. Operatorzy, ewidentnie dostali czkawki, i jeszcze trawią poprzednią inwestycyjną ucztę. Firmy budowlane wezmą na siebie część organizacyjnego wysiłku i biznesowego ryzyka, dzięki czemu uda się wchłonąć więcej dostępnych jeszcze teraz pieniędzy na budowę sieci, które ‒ jeżeli nie jutro, to pewnie za 2-3 lata ‒ okażą się potrzebne. Szkoda, że tego typu podmiotów wokół rynku telekomunikacyjnego nie ma więcej, ani że nie dało się ich zainteresować współpracą wcześniej.
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.