Competition and Markets Authority (CMA), brytyjski urząd antymonopolowy wydał bezwarunkową zgodę na przejęcie sieci komórkowej EE przez BT, brytyjskiego operatora zasiedziałego.
CMA uznał, że transakcja nie będzie miała negatywnego wpływu na brytyjski rynek usług telekomunikacyjnych i po jej sfinalizowaniu liczba dużych infrastrukturalnych operatorów komórkowych nie zmieni się i będzie ich nadal czterech. Zdaniem regulatora przejęcie nie będzie miało też wpływu na detaliczny rynek szerokopasmowego dostępu do internetu, bo EE jest na nim małym graczem
Jak poinformował Deutsche Telekom, który obok Orange jest właścicielem EE, ogłoszona przed rokiem transakcja zostanie zamknięta do końca stycznia. W wyniku wartego 12,5 mld funtów przejęcia powstanie największy na Wyspach Brytyjskich operator zintegrowany.
Po zamknięciu transakcji, która będzie rozliczana w akcjach i gotówce, DT będzie miał 12 proc. akcji BT, zaś Orange – 4 proc. Ponadto do rady nadzorczej BT wejdzie jeden przedstawiciel DT.
Zgodnie z uzgodnionymi warunkami przejęcia, DT przez trzy lata nie może zwiększać udziału w kapitale BT. Zapis ten nie dotyczy jednak sytuacji, w której DT kupowałoby akcje bezpośrednio od Orange. Ale i tu jest ograniczenie – DT po takiej transakcji nie może mieć więcej niż 15 proc. akcji BT.
Kilka dni temu w wywiadzie dla „Financial Times” Sir Mike Rake, szefa rady nadzorczej BT stwierdził, że po zakończeniu transakcji brytyjski operator będzie rozważał stworzenie joint venture z DT. Mike Rake nie określił jednak jakiego rodzaju jv z DT jest możliwe. Nie wykluczył – o czym spekulują analitycy i media – że niemiecki telekom może zdecydować się na przejęcie BT. – Żyjemy w świecie globalnym, a Wielka Brytania jest jedną z najbardziej otwartych gospodarek na świecie. A więc kto wie – mówił. Dodał, że w akcjonariacie BT nikt nie ma złotej akcji, która ma decydujący głos we wszelkich ważnych sprawach i mogłaby np. zablokować ewentualne przejęcie.