Urząd Komunikacji Elektronicznej na swych stronach tłumaczy, jak w sposób technokratyczny zza biurka wyznacza białe plamy NGA do objęcia dotacjami. Nie przemawia to jednak do mieszkańców Bibieli, sołectwa będącego częścią miasta Miasteczko Śląskie.
– Nie ma dnia, żeby ktoś nie przychodził i nie zgłaszał mi, że są problemy z nauką zdalną. Mamy XXI wiek, a my jesteśmy bez dostępu do internetu i praktycznie bez zasięgu telefonii komórkowej – denerwuje się w Gwarku sołtys Bibieli Rafał Wróbel.
Teraz problem jest szczególnie palący. Jak informuje sołtys, firma, która do tej pory dostarczała internet z dnia na dzień wypowiedziała mieszkańcom umowy. Tymczasem w szkołach nauka prowadzona jest zdalnie.
Rafał Wróbel zaproponował, by miasto naciskało na jedną z firm telekomunikacyjnych, która ma w planach pociągnięcie światłowodu do Bibieli. Tyle, że nie wiadomo kiedy. Sołtys mówi, że mieszkańcy już wysłali wnioski, ale może kiedy będzie sygnał od samorządu, sprawa ruszy z kopyta.
Jak relacjonuje Gwarek, ponad miesiąc temu z urzędu miejskiego wysłano pisma nie tylko do tej, ale i do innych firm telekomunikacyjnych, z pytaniem o możliwość poprawy zasięgu w Bibieli. Chodzi przede wszystkim o wykorzystanie masztu, który od kilku lat stoi we wsi i de facto jest bezużyteczny.
Jeżeli chodzi o zdalne nauczanie w szkołach, w tym średnich, rozwiązanie zaproponował przewodniczący rady miejskiej. Prawo pozwala na to, że w momencie, kiedy uczeń ma problemy techniczne z dostępem do internetu w domu, może korzystać ze zdalnej nauki w szkole . Oczywiście, takie rozwiązanie rodzice muszą wcześniej uzgodnić z placówką. Tak zrobiono w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Żyglinie. Dwie rodziny z Bibieli zgłosiły problemy techniczne z zasięgiem. W sumie chodzi o 3 uczniów. Obecnie korzystają więc z zajęć zdalnych w szkole, pod opieką nauczyciela.