Założenia jak mają być rozdzielane środki z KPO i FERC na dofinansowanie budowy sieci szerokopasmowych już są. Nie brakuje jednak pytań i wątpliwości do tego, co przedstawiło Centrum Projektów Polska Cyfrową. Jak wszystko pójdzie dobrze konkursy zostaną ogłoszone na przełomie roku. W czerwcu przyszłego roku mają być podpisywane umowy z wykonawcami, którzy będą zaczerniać białe plamy w powiatach.
Polityczny taniec wokół środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) dla Polski wciąż trwa i nie jest do końca pewne czy Bruksela przekaże naszemu krajowi te środki. A to z KPO ma trafić 1,2 mld euro dotacji na budowę sieci szybkiego internetu oraz 1,4 mld euro finansowania zwrotnego (np. pożyczki z częściowym umorzeniem) lub bezzwrotnego na wsparcie inwestycji szerokopasmowych, wdrożenia sieci 5G oraz na budowę stacjonarnego monitoringu emisji promieniowania elektromagnetycznego (PEM). Jest jeszcze FERC (Fundusze Europejskie na Rozwój Cyfrowy), z którego 800 mln euro miałoby być skierowane na modernizację istniejących sieci szerokopasmowych. Te wydają się być bardziej pewne.
Na razie Centrum Projektów Polska Cyfrowa (CPPC), które w ubiegłym tygodniu zorganizowało spotkanie, na którym przedstawiało zasady, na jakich przyznawane będzie dofinansowanie unijne na budowę infrastruktury telekomunikacyjnej, ciągle zakłada, że łączna alokacja na to zadanie wyniesie 2 mld euro, czyli inwestycje w sieci szerokopasmowe będą wspierane zarówno z KPO, jak i FERC. I co istotne projekty z tych dwóch źródeł dotacyjnych miałby być realizowane jednocześnie, choć oczywiście trzeba będzie podzielić obszary między te programy – część obszarów dotowana byłaby z KPO, a część z FERC.
CPPC zakłada obecnie, że obszary konkursowe będą stanowiły powiaty lub obszary zbliżone do nich, co niewątpliwe zwiększy szanse na pozyskanie dotacji małym i średnim operatorom lokalnym, o co walczyła Krajowa Izba Komunikacji Ethernetowej.
Co ważne, beneficjenci będą musieli zapewnić dostęp do sieci we wszystkich białych plamach w danym obszarze. To nie jest specjalnym zaskoczeniem zważywszy, że w kwestii tej interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich, a Janusz Cieszyński, sekretarz stanu w KPRM, obiecał, że taki wymóg się znajdzie w warunkach konkursów z FERC i KPO.
Jednak w tym miejscu pojawiają się pierwsze pytania i wątpliwości. Co znaczy 100 proc. pokrycia obszaru siecią? Czy wszędzie to musi być światłowód? (generalnie łącze ma gwarantować 100 Mb/s z możliwością jego zwiększenia do przepływności gigabitowych).
Jednak to nie jedyne wątpliwości, bo jakie adresy operatorzy muszą brać pod uwagę? Teoretycznie mają być to punkty adresowe z Państwowego Rejestru Granic ze statusem: budynki istniejące, prognozowane i w budowie. Czy to znaczy, że także leżąca z daleko od innej zabudowy, gajówki, leśniczówki, domki letniskowe zamieszkiwane przez 3 miesiące w roku? A może także stodoły?
Wskaźnika objęcia projektem 100 proc. punktów adresowych, można będzie nie spełnić w kilku przypadkach, takich jak wyczernienie obszaru czy „twarda odmowa”. Kolejna wątpliwość – co znaczy to drugie? Brak uzyskania zgody na inwestycje telekomunikacyjną w budynku. Tu jednak też pojawia się pole do malwersacji – można sobie wyobrazić sytuację, że beneficjent będzie zgłaszał „twarde odmowy" w przypadku budynków leżących na dalekim uboczu, gdzie doprowadzenie sieci będzie kosztowne. A co jeśli skłoni tamtejszych mieszkańców, np. budynków popegeerowskich (w sobie wiadomy sposób) do dania mu twardej odmowy? To może mu się opłacić, bo uproszczony sposób aplikowania i rozliczana przewiduje wprowadzenie jednolitej stawki ryczałtowej za podłączenie do sieci punktu adresowego (zarobi więc, gdy podłączy bliskie budynki, a te na te oddalone uzyska „twarde odmowy"). Warunki konkursu mogą składać pulę punktów do wymiany, ale jak one mają być tworzone, gdy internet ma dotrzeć wszędzie?