Didier Lombard, były prezes Orange oraz sześciu innych byłych wysokich menedżerów francuskiego operatora narodowego oraz sam telekom staną przed sądem oskarżeni o nękanie psychiczne i współudział w mobbing. Sprawa karna to pokłosie fali samobójstw pracowników Orange 10 lat temu.
Część oskarżonych, w tym były prezes i jego zastępca, a także były szef działu zasobów ludzkich do czasu procesu zostali poddani nadzorowi sądowemu. Proces – według prawników central związkowych – może zacząć się w II połowie 2019 r.
Centrala związkowa CFE-CGC twierdzi, że odpowiedzialność moralna oskarżonych jest udowodniona i a sąd zdecyduje o ewentualnej odpowiedzialności karnej. W ocenie związkowców oskarżeni są winni kryzysowi społecznemu w firmie związanemu z prowadzoną restrukturyzacją. W czasie jej trwania w latach 2008-2009 samobójstwo popełniło ponad 30 pracowników Orange.
Ogłoszony przez zarząd operatora plan restrukturyzacji zakładał zmniejszenie zatrudnienie o 22 tys., przeniesienie 10 tys. pracowników na nowe stanowiska oraz zatrudnienie 6 tys. osób.
W raporcie inspektorów pracy sporządzonych w 2010 r. stwierdzono, że kierownictwo spółki stosowało „patogenne” metody restrukturyzacji takie np. jak wyznaczanie pracownikom niemożliwych do zrealizowania celów.
Po oskarżeniach związkowców i kampanii medialnej doszło do zmian w zarządzie spółki. Nowym szefem został Stephane Richard, który podjął działania mające na celu poprawę klimatu w firmie.
Orange odrzuca zarzuty o nękanie i mobbing. Zapowiada, że swoje stanowisko i argumenty przedstawi w czasie procesu. Także prawnicy byłego prezesa odrzucają zarzuty.
Czyny, które zarzucane są oskarżonych zagrożone są karą do dwóch lat więzienia i 30 tys. euro grzywny.