Pomysł, by dziś operator komórkowy umacniał pozycję w segmencie konsumenckim stawiając na usługę FMS (ang. fixed mobile substitution) polegającą na zastępowaniu internetu stacjonarnego mobilnym, jest grubo spóźniony. Jeśli T-Mobile w Polsce chce stanąć w szranki z Orange, czy grupą Cyfrowego Polsatu, musi odkupić od Netii część B2C.
Andreas Maierhofer, prezes T-Mobile Polska, zapewniał w tym tygodniu, że niemiecki telekom ma poważne plany względem polskiego rynku i zaprzeczał jakoby koncern rozważał wycofanie się z naszego kraju. Coś jednak w pogłoskach, że Deutsche Telekom analizuje swą przyszłość w Polsce mogło być, skoro prezes, który w Polsce pełni swą funkcję od kwietna, dopiero teraz to publicznie obwieścił.
Przyjmijmy, że T-Mobile strategicznie traktuje Polskę. Pojawia się więc pytanie, czy przedstawiona przez prezesa strategia zadziała? Wiadomo, że w ostatnich lat na polskim rynku niemiecki telekom nie może zaliczyć do udanych – przed laty uważny za lidera komórkowego w Polsce, wytyczającego trendy, spadł na pozycję naśladowcy z numerem cztery. Jeśli chce znów stać się numerem jeden, czy dwa, to publicznie przedstawione przez Andreasa Maierhofera pomysły tego nie gwarantują. Zapowiedzi poprawy obsługi klientów, uproszczenia ofert, inwestycji w internetowy i tradycyjny kanał sprzedaży – to oklepane zwroty. Pojawiają się prawie zawsze, gdy jakaś firma (nie tylko z branży telekomunikacyjnej) ogłasza nową strategię.
Żadną nowością nie jest zastępowanie usług internetu stacjonarnego (szczególnie w technologii DSL) mobilnymi. Konkurenci T-Mobile oferują taką usługę od dawna. Sam, mieszkając pod Warszawą, korzystam z takiej opcji u jednego z operatorów mobilnych. Gdy więc Andreas Maierhofer zapowiada, że T-Mobile zaproponuje w tym roku internet dla gospodarstw domowych w technologii radiowej, to jakby odkrywał coś, co już jest dawno odkryte i gruntownie przebadane.
To prawda, że internet mobilny jest w Polsce usługą, która przyjmowała się i sprzedawała nadzwyczaj dobrze. Jednak jednym z głównych powodów była słaba dostępność usług stacjonarnych. Z braku laku, łączę mobilne w wielu gospodarstwach domowych pełni rolę internetu stacjonarnego. To się jednak będzie zmieniać na niekorzyść internetu mobilnego. 4 mld zł na budowę infrastruktury szerokopasmowej (głównie światłowodów) w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa (POPC), to naprawdę duża kwota. Sprawi, że w perspektywie 2-3 lat optyczne łącza pojawią się w wielu miejscach, gdzie dziś sieci komórkowe nie miały specjalnej konkurencji. POPC w ciągu kilku lat w wielu aspektach zmieni polski rynek telekomunikacyjny, co będzie mieć także wpływ na operatorów komórkowych.
W światłowody w Polsce inwestuje się zresztą nie tylko z funduszy unijnych i robią to nie tylko Orange, czy Netia, ale także mniejsi operatorzy. Jeden z nich pojawił się np. na osiedlu w podwarszawskiej miejscowości, gdzie mieszam. Spytałem jedną z sąsiadek, czy zamierza z tej oferty skorzystać. Odpowiedziała, że tak, choć na razie ma umowę terminową na internet mobilny, ale kiedy się skończy z wielką przyjemnością pożegna się operatorem komórkowym i skorzysta ze światłowodu. Dlatego już zamówiła stacjonarne przyłącze.
Ten przykład pokazuje, że opieranie przyszłości operatora na usłudze FMS ma raczej krótkie nogi. Oczywiście, usługa internetu mobilnego będzie bardzo istotna, ale jako część pakietu z usługami telefonicznymi (z modemem czy routerem).
Mimo wszystko słowa Andreasa Maierhofera o długoterminowych planach T-Mobile w Polsce traktowałbym poważnie. Zapewne prezes T-Mobile po prostu nie powiedział wszystkiego. Mówił, że zamierza poprawiać pozycję w segmencie konsumenckim. Tam słabością T-Mobile jest brak usług internetu stacjonarnego (które ma Orange), czy telewizyjnych (które ma Cyfrowego Polsatu). Już na starcie jest w gorszej pozycji. Andreas Maierhofer mówił wprawdzie, że są różne możliwości oferowania usług telewizyjnych i operator prowadzi w tym zakresie analizy. Stwierdził jednak też, że T-Mobile nie będzie czysto mobilnym biznesem.
W tej sytuacji najbardziej sensowną opcją dla T-Mobile Polska wydaje się akwizycja takiej firmy jak Netia, a przynajmniej jej części B2C. Dzięki temu komórkowa sieć mogłaby rozszerzyć portfolio o internet stacjonarny i o telewizję.
Takie przejęcie wydaje się realne. Netia po ostatniej zmianie zarządu wydaje się być w impasie (a startem w konkursie POPC wizerunkowo się zbłaźniła) i może znów zacząć myśleć o sprzedaży np. części B2C. Wydaje się zresztą, że biznes telekomunikacyjny niespecjalnie kręci Zbigniewa Jakubasa, głównego udziałowca Netii. Telekom to dla niego ewidentnie inwestycja drugiego planu i zdecydowanie bardziej interesuje go np. deweloperka.
Niewykluczone, że zakup Netii, a nie promowanie usług FMS, będzie priorytetem Andreasa Maierhofera w najbliższych miesiącach, a na konferencji tylko „skutecznie uskuteczniał” austriackie gadanie.