Pandemia obnażyła słabości strategii mobile-only, której twardo trzymał się przez lata Play. Klienci odczuli na własnej skórze niedoskonałości internetu mobilnego i tacy operatorzy jak Orange, którzy byli w stanie zaoferować usługi FTTH i przy okazji komórkowe w pakiecie, mieli ułatwione zadanie by przekonać klientów do zmiany usługodawcy.
Fakt, że Playowi w drugim kwartale tego roku ubyło klientów usług komórkowych nie może być zaskoczeniem. Operatora niepokoić powinno, że temu trendowi nie poddali się jego konkurenci. Co prawda, na razie dane za ostatni kwartał opublikowały Orange i T-Mobile, ale można przypuszczać, że i Cyfrowy Polsat też się obronił. Nawet Netia, która świadczy usługi mobilne tylko jako MVNO i nie jest to jej główny biznes, zwiększyła w ostatnim kwartale liczbę klientów mobilnych.
Na to, że Play będzie miał kłopot zanosiło się od dłuższego czasu. Wskazywały na to kwartalne statystyki przenoszenia numerów w sieciach mobilnych publikowane przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Play, który w przeszłości regularnie odbierał konkurentom klientów przenoszących numery, od pewno czasu był ich największym dawcą. Owszem, jeśli w bazie ma się 14 mln kart SIM i w ciągu kwartału na przenoszeniu numerów traci się 50-60 tys., to można powiedzieć, że tragedii jeszcze nie ma. Tym bardziej, że Play mimo podwyżek cen w ubiegłym roku, dzięki zręcznym działaniom sprzedażowym i marketingowym, potrafił wciąż pozyskiwać nowych klientów.
Oczywiste jest, że Play w ostatnich latach zamienił się z challengera, walczącego cenami o udziały w rynku, w spółkę, której właściciel postanowili odcinać finansowe kupony. I to jest jak najbardziej zrozumiałe, bo przecież w biznesie nie chodzi o filantropię. Trzeba też zauważyć, że po zmianie celów strategicznych, operator całkiem dobrze dawał sobie radę na rynku.
Jednak pandemia obnażyła słabości strategii mobile-only, której twardo trzymał się przez lata Play. Internet mobilny długo był w Polsce świetnym substytutem dla łączy stacjonarnych. Tym bardziej, że z dostępnością tych drugich nie zawsze było dobrze. Pandemia i związane z nią masowe wprowadzenie zdalnej nauki, telepracy, wideokonferencji, wzrost korzystania z VoD spowodowały, że wielu klientów dostrzegło oczywiste wady internetu mobilnego. Zaczęło doceniać światłowód i generalnie stacjonarne łącza.
– Zwycięzcą czasu pandemii są usługi FTTH – padło nie bez racji na konferencji wynikowej Orange podsumowującej drugi kwartał tego roku. Firma Beskid Media – operator działający na Śląsku i jedyny z lokalnych ISP, którego wymienia w dorocznym raporcie UKE z więcej niż 1-proc. udziałem w polskim rynku FTTH 2019 r. – odnotował, że w lipcu najczęściej wybieraną przez jego klientów przepływnością internetu była taryfa 400 Mb/s. Aby klient kupił taką usługę, operator musi zazwyczaj przekonywać i tłumaczyć, że jeśli w gospodarstwie domowym jest wiele urządzeń w tym samym czasie podłączonych do sieci, to właśnie takie łącze gwarantuje odpowiedni komfort. Play, sprzedając w czasie pandemii mobilny internet, nie mógł używać takiej argumentacji.
I zareagował na to bardzo szybko, ogłaszając agresywną ofertę sprzedaży usług internetu stacjonarnego na sieci Vectry. Play, chcąc tu osiągnąć sukces, nie ma innego wyjścia, jak walczyć ceną. Przez lata realizował strategię mobile-only tak skutecznie, że dziś zwykłemu klientowi w głowie się nie mieści, że dzisiaj można od niego kupić także internet stacjonarny, i że ta usługa może dobrze działać. Potwierdza to, że przez kilka miesięcy operator z bazą ponad 14 mln klientów sprzedał zaledwie 500 usług internetu stacjonarnego. I nie jest tłumaczeniem, że ich nie mógł odpowiednio promować.
Słabością oferty stacjonarnej Playa na sieci Vectry jest jednak znacznie mniejszy zasięg niż np. Orange. Ogranicza się głównie do miast, gdzie o tych samych klientów musi zwykle walczyć z kilkoma innymi operatorami. Kolejną kwestią w walce na rynku usług pakietowych są niedoskonałości oferty telewizyjnej Play, co stawia operatora w gorszej pozycji w stosunku do wielu konkurentów.
Ogłoszenie agresywnej oferty sprzedaży usług stacjonarnego internetu świadczy jednak, że zarząd operatora zdaje sobie sprawę z zagrożenia i nie chce, by trend kurczenia się bazy klientów utrwalił się. Jak trudno taką tendencję odwrócić mówił jednak Andrzej Abramczuk, prezes Netii. Podkreślał jak cieszy go, że raportując dane za ostatni kwartał nie musi powtarzać zgranych fraz o wyhamowywaniu spadku przychodów.
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.