W USA, tak jak w Polsce, też mają problem z mapami białych plam internetowych. Zapewne jednak sobie z tym poradzą. W USA dofinansowywać będą sieci z własnych pieniędzy i chcą to zrobić efektywnie. Zapewne z efektywności rozliczą też swoich urzędników. Nie chcą więc skarg i pytań, dlaczego do połowy Small City dotarł światłowód, obejmując też pustostany, a do drugiej połowy już nie dotarł. Tam mogą zacząć strzelać.
Urzędnicy w UKE zaangażowani w program POPC mogą się uśmiechnąć na doniesienia amerykańskich mediów, że w USA także mają problemy z wyznaczeniem map białych plam internetowych. Ta trudność ma stawiać pod znakiem zapytania ambitny plan prezydenta Bidena z budżetem w wysokości 65 mld dol., którego celem jest zapewnienie szybkiego dostępu do internetu pozbawionym tego obecnie milionom Amerykanów.
Podobnie jak w Polsce, problem z ułomnymi mapami białych plam, którymi dysponuje regulator rynku, jest znany od lat. W USA do tej pory nikt nie czuł specjalnej potrzeby, by temu zaradzić, bo nigdy wcześniej takich funduszy publicznych na rozwój szerokopasmowego internetu w obszarach nieopłacalnych komercyjne nie było.
Teraz taki program rusza i zapewne Amerykanie z problemem obszarów w potrzebie prędzej niż później sobie poradzą. Nie będą tych map korygować centralnie, ale scedują to na poszczególne stany, do których zresztą zostanie skierowane gros dostępnych środków – 42 mld dol.
Wyzwanie inwestycyjne jest duże, bo FCC (amerykański regulator) szacuje, że około 14,5 mln mieszkańców kraju nie ma dostępu do szerokopasmowego internetu. Zewnętrzni eksperci mówią, że są to szacunki zaniżone i np. Broadband Now podaje liczbę 42 mln.
– Jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy na drogi i mosty, to każdy stan ma doświadczony w tym departament transportu. Nie ma tam jednak jednostek, które zajmowałyby się inwestycjami szerokopasmowymi, ponieważ nigdy wcześniej nie było takich funduszy – tłumaczy jeden z urzędników.
Jednak w poszczególnych stanach takie biura już zaczynają powstawać. Będą m.in. uaktualniać i uwiarygadniać mapy białych plam. I mam przeczucie, graniczące z pewnością, że poradzą sobie z tym szybciej niż UKE i Centrum Projektów Polska Cyfrowa razem wzięte, które projekty szerokopasmowe nadzorują od kilkunastu lat.
Wyniknie to zaś – wbrew pozorom – nie z kompetencji urzędników, ale z ich motywacji. U nas mamy środki unijne i trzeba je przede wszystkim szybko wydać (bo przepadną), potem rozliczyć i jak najszybciej pochwalić się wskaźnikami.
Dlatego niektóre z wymagań i założeń w unijnych projektach szerokopasmowych w Polsce są absurdalne. Rację ma Marta Wojciechowska, prezes Fiberhostu, gdy w rozmowie z TELKO.in wskazuje, że średni czas realizacji inwestycji telekomunikacyjnych w Polsce, to około 50 miesięcy, podczas gdy warunki konkursowe narzucane w POPC to 36 miesięcy. Wszyscy udają, że to realny wymóg, z góry zakładając, że terminy trzeba będzie przesuwać. I większość projektów z 1.1 POPC ma opóźnienia. Na szczęście wszystko można zrzucić na pandemię.
Odnośnie białych plam internetowych w Polsce na początku września UKE ogłosił postępowanie na wykonanie analizy mającej na celu wyznaczenie białych plam NGA. Oferty można było składać do 10 września (zainteresowani mieli mniej więcej tydzień na przemyślnie, jak to zrobić – czy mogli to więc zrobić dobrze? Czy określając takie terminy, sprawę traktujemy poważnie?). Informacji o dalszych losach postępowania już jednak nie ma. To też pewnie przez pandemię.
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.