Urząd Komunikacji Elektronicznej opublikował stanowiska operatorów w procesie konsultacji sposobu zapewnienia minimalnego zestawu usług telekomunikacyjnych zwanych usługą powszechną. Jedną z tych usług miałyby być publiczne aparaty samoinkasujące.
Wszystkie stanowiska konsultacyjne zanegowały potrzebę utrzymywania automatów. Orange Polska, który ciągle ma ich najwięcej (ponad 14 tys. sztuk), zwrócił uwagę, że 80% realizowanych przez nie połączeń przypada na numery dostępowe operatorów tanich połączeń pre-paid sprzedających usługi w postaci tzw. kart-zdrapek.
Dla Orange to dodatkowy argument przeciw utrzymywaniu tych urządzeń, skoro tak znaczna część przychodów, jakie mogą generować inkasują operatorzy, nie łożący na ich utrzymanie. Operator wskazuje, że gdyby UKE zdecydował się włączyć do usługi powszechnej automaty w takich miejscach, jak szpitale, więzienia i przejścia graniczne, to kwestia dopłaty do kosztu netto świadczenia tej usługi powinna uwzględnić strukturę ruchu z nich realizowanego. Orange planuje w najbliższym czasie demontaż 5 tys. automatów.
W dalszej części swojego stanowisko operator wskazuje, że jednostki samorządu terytorialnego, w tym gminy, są tymi podmiotami, które mogłyby zapewniać niektóre z elementów usługi powszechnej (dostęp do łączy telekomunikacyjnych).
Większość opinii złożonych w procesie konsultacji neguje potrzebę instytucji usługi powszechnej. Najczęściej wskazuje się na zasięg i dostępność komercyjnych usług w sieci mobilnej, realizujących postulat dostępności telekomunikacji w Polsce.
Orange jest natomiast gotów realizować dalej funkcję dostawcy usługi ogólnopolskiego biura numerów i ogólnopolskiego spisu abonentów. Chce jednak przejrzystych zasad finansowania tej usługi i rozliczenia dopłaty do kosztu netto jej świadczenia.
Operator przez kilka lat spierał się z UKE o wysokość dopłaty za lata 2006-2011, kiedy świadczył cały zestaw usługi powszechnej w dawnym kształcie, a teraz negocjuje z rynkiem, jak to powinno zostać ostatecznie rozliczone.