ABI Research oczekuje (i nie jest to zaskakująca prognoza), że Chiny zdominują wdrażanie 5G. Przewiduje się, że pod koniec 2020 r. chińscy operatorzy będą mieli 143 mln abonentów 5G, czyli 70 proc. wszystkich na świecie. W USA będzie ich wówczas ok. 28 mln. Pięć lat później liczba użytkowników 5G w Chinach może sięgnąć 1,1 mld, zaś w USA – 318 mln.
– Szacujemy, że chociaż większość abonentów 5G będzie w Chinach, to w 2025 r. przychody operatorów z 5G nadal będą wyższe w Stanach Zjednoczonych, głównie dzięki wyższym abonamentom – podsumowuje Dimitris Mavrakis, dyrektor ds. badań w ABI Research.
Także GSMA ocenia, że Chiny zdominują światowy rynek sieci piątej generacji. W gronie liderów widzi także USA, Japonię i Koreę, które pozostawią w tyle Europę. Według tych oczekiwań, w 2025 r. w Korei 5G będą stanowiły 66 proc. subskrypcji, 50 proc. w USA i 49 proc. w Japonii.
Na tempo uruchamiania sieci 5G – podobnie jak w przypadku sieci 4G – wpływ ma dostępność częstotliwości, cena sprzętu sieciowego oraz dostępność i cena urządzeń końcowych. Nie bez znaczenia jest to, że 5G w pierwszej fazie wdrażane jest zgodnie ze standardem non-standalone (NSA) wspieranym przez istniejącą infrastrukturę radiową i rdzeniową LTE (4G). Według GSMA, część operatorów postanowiła więc opóźnić wdrożenia do czasu zatwierdzenia specyfikacji 3GPP – w wersji 16 standardu standalone (SA), przewidzianego na czerwiec 2020 r.
Poza tym jeszcze nie wszystkie kraje przeprowadziły aukcje częstotliwości dedykowanych dla 5G (np. we Francji, w Norwegii, Polsce i w Szwecji planowane są dopiero w tym roku), a niektóre – jak USA – zaoferowały na razie tylko milimetrowe pasmo trudne do wykorzystania przy budowie pokrycia. Część operatorów, podobnie jak Play i Plus w Polsce, nie czekając na aukcje, do pracy w sieciach zaprzęga posiadane zasoby (Sprint w USA wykorzystuje pasmo 2,5 GHz, AT&T pasmo 850 MHz, operatorzy z Rumunii i węgierski Vodafone wykorzystują rozdzielone kilka lat temu na potrzeby innych technologii fragmenty pasma 3,6 GHz).
Urządzenia końcowe – i to na najwyższej półce cenowej – pojawiły się dopiero w kwietniu 2019 r. W II półroczu dostępne były pierwsze smartfony ze średniej półki. Na urządzenia przeznaczone na rynek masowy przyjdzie poczekać przynajmniej do połowy tego roku. Wiele debiutów spodziewanych jest podczas najbliższego Mobile World Congress w Barcelonie (koniec lutego).
Sprzęt do budowy sieci radiowej 5G dostarcza w praktyce pięciu producentów: Ericsson, Huawei, Nokia, Samsung i ZTE. Nad firmami z Chin od niemal roku wisi groźba wykluczenia z grona dostawców w krajach, które są sojusznikami USA. Żąda tego administracja Donalda Trumpa, argumentując względami bezpieczeństwa. Jest to element (przygasłej nieco) wojny handlowej USA z Chinami.
Rządy większości państw sojuszniczych, w tym krajów Unii Europejskiej, nie chcą działać pochopnie i zwlekają z podjęciem decyzji. To zaś ma wpływ na start procesów inwestycyjnych przez operatorów, którzy muszą decydować z kim będą (a z kim nie będą) budowali sieci.
Nawet jednak w krajach Unii Europejskiej są operatorzy, tacy jak portugalskie Altice, którzy ogłosili, że 5G zbudują z Huawei. Co więcej, holenderski KPN zdecydował w ubiegłym roku, że infrastrukturę radiową poprzednich generacji dostarczoną przez Ericssona zastąpi – z myślą o sieci 5G – sprzętem Huawei. Na ruch w drugą stronę zdecydowały się duńskie TDC i norweska Telia. Warto zaznaczyć, że powody takich decyzji nie muszą wynikać wyłącznie z uwarunkowań politycznych, ale też ze zwykłej komercyjnej atrakcyjności oferty dostawców sprzętu.