– Nie czarujmy się, dziś tak naprawdę jedyną przewagę, jaką może wykorzystać operator oferujący usługę 5G jest możliwość zaoferowania wyższych przepływności – przyznał na niedawnej konferencji menedżer jednego z operatorów, który wdrożył tę technologię w dwóch krajach. Budowanie ekosystemu 5G dla biznesu to ciągle pieśń przyszłości.
Trudno się dziwić ambicjom włodarzy Lublina czy Łodzi, którzy chcieliby, by pierwsze komercyjne polskie sieci 5G powstały w ich miastach. Wszak czytając w mediach lub słuchając na różnego typu konferencjach o zmianach, jakie ma spowodować w gospodarce nowa generacja komunikacji komórkowej, można oczekiwać cudów.
„Sieć 5G przyniesie gospodarczą rewolucję, o jakiej nikomu się nie śniło” – zatytułował kilka miesięcy temu artykuł na ten temat jeden z ogólnopolskich dzienników. Można było przeczytać w nim na przykład, że jednym z największych beneficjentów 5G będzie transport. A to głównie dzięki temu, że nowa technologia będzie w stanie obsłużyć znacznie większą liczbę urządzeń. Do sieci będzie można podłączyć masę poruszających się po drogach samochodów.
I teraz skonfrontujmy to z opublikowanym w tym tygodniu raportem „Transport przyszłości. Raport o perspektywach rozwoju transportu drogowego w latach 2020-2030” opracowanym przez PwC na zlecenie Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska, w partnerstwie z Santander Bank, DAF i Uber. Dowiadujemy się z niego, że w najbliższych latach największym problemem tego sektora w Polsce będzie niedobór kierowców. Brak ten ma wymiar nie tylko ilościowy, ale przede wszystkim jakościowy. Na rynku brakuje bowiem kierowców z odpowiednimi umiejętnościami, które pozwalają na efektywne wykonywanie usług transportowych.
O 5G w tym raporcie nie ma ani słowa, choć – owszem – jest mowa o cyfryzacji i automatyzacji, co oczywiście można pośrednio powiązać także z 5G. Autorzy opracowania szacują, że w sektorze transportu automatyzacja przyniesie widoczne efekty najwcześniej za 5-10 lat. Wówczas jej poziom może osiągnąć 23 proc., co oznacza, że blisko co czwarty pracownik zostanie zastąpiony przez automat. Po 2030 r. poziom automatyzacji może osiągnąć nawet 50 proc.
Łatwo zauważyć, że bębenek 5G najbardziej podbijają producenci sprzętu (co można zrozumieć), a chętnie włączają się politycy – ci ostatni jednak nie zawsze do końca wiedzą o czym mówią. Dobrze jednak te entuzjastyczne zapowiedzi skonfrontować ze spostrzeżeniami operatorów, którzy już nową technologię wdrożyli.
– O 5G powiedziano wiele wzniosłych słów, ale nie spodziewajmy się, że dzięki tej technologii pojawią się latające samochody, roboty, które zrobią wszystko za nas, inteligentne miasta czy UFO – zauważył trzeźwo, ale i z przekąsem Hisham Allam, dyrektor ds. technologii w Zain Group podczas niedawnego Mobile Broadband Forum.
Zain ma już doświadczenia z wdrożeniami 5G w Kuwejcie i Arabii Saudyjskiej, a więc w krajach bogatych, gdzie wiele firm stać na inwestycje w futurystyczne rozwiązania. Hisham Allam przyznał, że na dziś tak naprawdę jedyną przewagę, jaką może wykorzystać operator oferujący 5G jest zaoferowanie wyższych przepływności. W przypadku usług B2B operatorzy będą musieli się nauczyć wspierać ewentualnych klientów chcących opierać swój biznes na ekosystemie 5G.
Jak jednak wyjaśnił arabski menedżer, nie znaczy to, że Zain Group żałuje inwestycji w sieci nowej generacji – wszak przewiduje, że w ciągu najbliższych kilku lat 35 proc. ruchu data będzie realizowane przez 5G. Inwestycje te są po prostu koniecznością.
Mimo tego kubła zimnej wody byłoby jednak całkiem nieźle, gdyby Lublin (którego Starówka z roku na rok pięknieje), dzięki nowej generacji sieci mobilnych stał się bardziej nowoczesnym miastem, o czym marzą jego włodarze.
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.