Ministerstwo Cyfryzacji w ubiegłym tygodniu informowało, że uruchomiło partię Starlinków, które umożliwiają łączność satelitarną na terenach zalanych przez powódź na południu Polski.
Zapytaliśmy resort, jaka jest skala tej pomocy.
Instytut Łączności - Państwowy Instytut Badawczy przekazał 230 terminali Starlink do wsparcia łączności na terenach zalanych powodzią. Z tej liczby:
- 160 terminali otrzymała Państwowa Straż Pożarna, które wykorzystują lokalne sztaby zarządzania kryzysowego,
- 70 terminali trafiło do Policji i służą one do tego, by przywracać łączność w lokalnych posterunkach.
Terminale są stopniowo aktywowane i uruchamiane.
– Jeśli chodzi o problemy z łącznością, trudno wskazać konkretne miejsca, gdzie uszkodzenia były większe. Problemy wystąpiły w podobnym stopniu w każdej miejscowości, która ucierpiała z powodu powodzi lub została zalana. Ministerstwo skupiło się na tym, by monitorować przywracanie zasięgu usług mobilnych. Było to priorytetowe z punktu widzenia użytkowników. Na początku tygodnia ponad 100 stacji bazowych przestało działać z powodu zalania, braku zasilania lub przerwania transmisji dosyłowej. Obecnie ta liczba spadła poniżej 20, co oznacza, że operatorzy szybko naprawiają swoje stacje. Użytkownicy doświadczający problemów z łącznością mobilną to teraz zaledwie kilka setnych procent mieszkańców terenów powodziowych – informuje Ministerstwo Cyfryzacji.
Resort przyznaje, że przywracanie usług stacjonarnych, takich jak telefony stacjonarne i internet przewodowy, jest bardziej złożonym i dłuższym procesem. Wynika to z fizycznych zniszczeń infrastruktury. Ministerstwo utrzymuje kontakt z operatorami, którzy posiadają infrastrukturę na terenach powodziowych, i zbiera informacje o już przywróconych usługach.
Czytaj też: Operatorzy w walce z żywiołem