Mieć 11 mld zł i nie mieć 11 mld zł, to jest razem 22 mld zł. Za dużo pieniędzy, żeby zawracać sobie głowę przedwyborczymi lamentami o łamaniu konstytucji. Konstytucja konstytucją, ale budżet trzeba jakoś dopiąć. A tu, panie dzieju, tyle wydatków, tyle wydatków!... Dlatego aukcja LTE zostanie sfinalizowana.
Sarkazm tego otwarcia jest nieco na wyrost. Szybko po zakończeniu aukcji można było dojść do wniosku, że spotka ją szczęśliwy koniec, czyli wydanie decyzji rezerwacyjnych. Bez względu, czy rządy utrzymają ci, którzy w kuriozalny sposób zakończyli postępowanie i wycyckali operatorów na "9 dużych baniek", czy też władzę przejmą ci, którzy krzyczeli, że to aukcja, to skandal.
Dlaczego? Ano dlatego, że co najmniej trzech z czterech graczy szybko zakomunikowało, że może ma wątpliwości i żale, to jednak zamierza odebrać rezerwacje i zapłacić wylicytowane sumy. Jak zwykle, po stronie operatorów zatriumfował praktycyzm.
Pod znakiem zapytania stoją intencje NetNet-u, ale prawdopodobnie także ta spółka wygrzebie 2 mld zł i zapłaci za częstotliwości (po czym okaże się, że zawarła porozumienie o strategicznej współpracy z Polkomtelem, albo została przez Polkomtel przejęta). Według mnie rezygnacja z dodatkowego bloku w paśmie 800 MHz byłaby zbyt ryzykowna dla grupy Cyfrowego Polsatu. Licząc nawet z kosztem przedłużenia rezerwacji przez Sferię. Rządzącym w to graj, bo za trzy lata Sferia też będzie musiała zapłacić pod 2 mld zł za prolongatę rezerwacji. W 2018 r. do budżetu wpadnie więc 3-4 razy więcej, niż zwykle wpada z rynku telekomunikacyjnego.
Budżet państwa trzeszczy w szwach dociążony realizacją przedwyborczych obietnic Prawa i Sprawiedliwości, więc nikt nie będzie sobie zawracał głowy rozważaniami, czy aukcja została przeprowadzona fair i w zgodzie z zasadami państwa prawa.
Swoją drogą, czy to nie paradoks? Jeszcze na początku roku w programie PiS mowa była o specpodatkach od banków, hipermarketów i... telekomów. Potem telekomy z tej listy wypadły, ale najwyraźniej boski plan był inny, bo specdaninę w postaci przewartościowanych licencji 800 MHz i tak zapłacą.
Czy w takiej sytuacji jest jeszcze sens rozważać przeznaczenie nadwyżki aukcyjnej na rozwój infrastruktury telekomunikacyjnej? Czy ma to jakiekolwiek znaczenie wobec programów wsparcia rodziny? Przecież przez ten internet szerzy się zepsucie i pornografia!... Oj, przepraszam, miało być już bez sarkazmu.
No więc już całkiem poważnie... Zastanawiam się, czy jest choćby cień szansy, że ułamek środków z aukcji nie przepadnie w brzuchu budżetowej bestii? Niedawno usłyszałem ciekawą koncepcję: na inwestycje można by przeznaczyć część środków stanowiących – w przypadku każdego bloku częstotliwości – nadwyżkę w stosunku do ceny najtańszego bloku w paśmie. Prościej? Proszę bardzo: 570 mln zł z całkowitej ceny bloku A1 przypadło by na inwestycje, bo o tyle ten blok jest droższy od najtańszego bloku A5. Po co ta kombinacja? Ano po to, żeby obetrzeć łzy tym, którzy w aukcji najbardziej przepłacili i odebrać im broń do przyszłych sądowych batalii. Urwać sprawie łeb już tak do końca. Bo dzisiaj podstawowym argumentem kwestionowania aukcji jest fakt, że kryterium cenowe nie warte jest funta kłaków, a powinno być kluczowe. T-Mobile zaoferował przecież więcej, niż Orange i Play, a drugiego bloku nie zdobyło. W prawdziwej aukcji, to się nie powinno zdarzyć. Porozumienie inwestycyjne musiałoby by mieć charakter ugody, na mocy którego operatorzy zrzekliby się roszczeń wynikających z takiej podstawy.
Te 1,3 mld zł, jakie tym sposobem można by uzyskać na rozwój infrastruktury mogłoby sie okazać okazyjną cenę wobec tego, co w przyszłości – teoretycznie – mogli by wysądzić od skarbu państwa niezadowoleni. Teoretycznie – bo jeszcze nikt nie wysądził miliardowych odszkodowań od skarbu. To zabawa na lata, ale T-Mobile już pokazał, co to znaczy cierpliwość i konsekwencja w sądowej walce.
Czy to sie jednak uda w aktualnym układzie politycznym? Przecież kwotę 1,3 mld zł da się przeliczyć na 54 167 zasiłków dla dzieci przez okres 4 lat, czyli tyle, ile zostało nam do kolejnych wyborów parlamentarnych. Dla rządzących, to się może okazać ważniejsze, niż infrastruktura telekomunikacyjna. Czy to ze szczerych poglądów, czy politycznego wyrachowania.
W jednym z wrześniowych komentarzy, rozważając aukcyjne pomysły MAiC, zastanawiałem się, czy chodzi tylko o pieniądze? Tak. Najwyraźniej każdemu.