To chyba jednak tylko część tajemnicy. Przypomnijmy, że nie ma między nimi powszechnej zgody, czy wzrost prędkości łącza przekłada się wprost na wolumen danych. Zdaniem Inei - tak, ponieważ abonenci najwyższych pakietów transferują 60-70 proc. danych więcej, niż abonenci najpopularniejszych pakietów ze średniej półki. Zdaniem Neti - również tak, ale do stosunkowo niewysokich realnych prędkości kilku megabitów na sekundę. Dalej krzywa się wypłaszcza. Wydaje się, że część tajemnicy relatywnie niskiego downloadu w sieci Orange wynika ze streamingu wideo.
Dystans do OTT
Netia nie tylko od kilku promuje nowoczesny dekodery z aplikacjami wideo OTT, ale także od pewnego czasu rezygnuje z tradycyjnej IPTV na rzecz adaptive streamingu. Oba te zjawiska przyczyniają się do wzrostu konsumpcji pasma abonenckiego. Orange zaś nie tylko trzyma się tradycyjnego IPTV w wydzielonym kanale na łączu abonenckim, nie tylko gros usług telewizyjnych dostarcza satelitarnie, ale też nie za bardzo interesuje się aplikacjami OTT. Na żadnym z dekoderów nie preinstaluje jeszcze ani Ipli, ani TVN Playera, ani TVP VOD, ani HBO GO.
Warto tutaj zwrócić uwagę Toyę oraz Ineę. Transfery danych w łódzkiej sieci są ok. 30-40 proc. wyższe, a to właśnie Toya, jako jedna z pierwszych w Polsce wdrożyła zaawansowane dekodery abonenckie m.in. z aplikacjami wideo.
Średnia przepustowość łączy, polityka odnośnie OTT, technologia wideo wydają się łącznymi przyczynami poziomu transferu danych w sieci Orange. Ciekawe byłoby przyjrzeć się profilowi statystycznego klienta usług dostępowych w tej sieci i sprawdzić, jak są konserwatywni, a jak nowatorscy? Orange jest słabszy na rynkach wielkomiejskich, gdzie przegrywa z sieciami kablowymi, a silniejszy na rynkach mniejszych miejscowości, gdzie popyt na nowe usługi może być mniejszy.
Wideo w natarciu
Wideo jest głównym motorem wzrostu konsumpcji danych w sieciach ISP. I żadne to odkrycie. Według Inei przypada nań 25 proc. całego ruchu i ta frakcja rośnie najszybciej. Przedstawiciele wielkopolskiej sieci mówią wprost o zmianie wykorzystania internetu w roli "substytutu lub uzupełnienia telewizji".
Nie zmienia to faktu, że wciąż dominuje ruch w protokołach HTTP i SSL, i że to się raczej szybko nie zmieni. Na wzrost konsumpcji wpływa bowiem nie tylko charakterystyka korzystania z internetu, ale także wzrost liczby terminali w gospodarstwie domowym: kolejne komputery PC, smartfony i tablety, a wreszcie odbiorniki SmartTV. Na szybciej mogą sobie pozwolić zamożniejsi mieszkańcy większych miast i to jeden z powodów wysokich transferów danych w sieciach kablowych.
Według raportu firmy badawczej Sandvine za I połowę 2014 r. średnie miesięczna konsumpcja danych w sieciach europejskich ISP wynosiła 20,4 GB miesięcznie. W Stanach Zjednoczonych w tym samym czasie natomiast 51,4 GB, a w krajach Azji 39,6 GB. Warto przypomnieć, że według brytyjskiego operatora zasiedziałego pakiet 38 GB danych miesięcznie wystarczy dla wielu użytkowników.