Rząd zamierza monitorować punkty wymiany ruchu w internecie. Zdaniem ekspertów może to być wstęp do kontrolowania Polaków – pisze Rzeczpospolita.
„Obawiamy się, że system (...) umożliwi policji i innym służbom dostęp do danych internetowych na niespotykaną dotychczas skalę" - napisała w opinii do Ministerstwa Cyfryzacji Fundacja Panoptykon, która monitoruje zagrożenia dla wolności obywatelskich. Wzięła udział w konsultacjach dotyczących „Założeń strategii cyberbezpieczeństwa RP", które opracowało to ministerstwo. Dokument zakłada m.in. powołanie nowych organów dbających o bezpieczeństwo w cyberprzestrzeni. Zaniepokojenie Panoptykonu wzbudziło to, że rząd planuje przy okazji budowę systemu monitorowania punktów wymiany ruchu w internecie.
Panoptykon zwraca m.in. uwagę na informacje przekazane w 2013 r. przed Edwarda Snowdena. Ten były pracownik CIA ujawnił techniki działania amerykańskiej agencji wywiadowczej NSA. Jego zdaniem za pomocą nasłuchu punktów wymiany ruchu pobiera ona na masową skalę książki adresowe i listy kontaktowe z komunikatorów internetowych. W 2013 r. niemiecka prasa napisała, że obiektem inwigilacji może być punkt DE-CIX we Frankfurcie nad Menem. W 2014 r. europarlament wezwał Holandię do powstrzymania się od zwiększenia uprawnień służb o nadzór nad punktami wymiany ruchu. Według przedstawicieli Panoptykon trzeba patrzeć polskiemu rządowi na ręce, bo rośnie apetyt służb na inwigilację w sieci.
Więcej w: Ostrzeżenie przed masową inwigilacją (dostęp płatny)