W drugiej dekadzie bieżącego miesiąca Sąd Apelacyjny w Warszawie opublikował orzeczenie w sprawie odwołania Orange Polska od decyzji Urzędu Komunikacji Elektronicznej, który w 2011 r. odmówił wprowadzenia do umów wiążących operatorów mobilnych opłat za przeniesienie numeru. Wówczas intensywnie pracowały nad tym trzy zasiedziałe sieci, tracące rynek na rzecz Playa. Wedle ich koncepcji, za przeniesienie miał płacić operator przyjmujący numer do swojej sieci.
W trakcie kolejnych tur konsultacji padały różne kwoty, na jakie wyceniano proces MNP: 0,000298 zł, 25,39 zł, 29,39 zł, czy 62,12 zł. Choć więc początkowo UKE gotów był zaakceptować kwotę taką, jaka obowiązywała przy przenośności w sieciach stacjonarnych (25,39 zł) ostatecznie odmówił wprowadzenia opłaty. Argumentował, że nie ma możliwości ustalenia zasadnej ceny procesu.
Właśnie ten argument stał się podstawą dalsze batalii sądowej. W pierwszym odwołaniu Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uchylił decyzję UKE. Uznał, że organ nie może się w ten sposób uchylić od wydania decyzji. Inaczej jednak stwierdził Sąd Apelacyjny w pierwszej apelacji i przesłał sprawę do ponownego rozpatrzenia. W jego trakcie SOKiK zmienił zdanie, stwierdzając, że UKE miał prawo odmówić zmian umowy międzyoperatorskiej. W tym orzeczeniu SOKiK odniósł się również do konkretnych okoliczności sprawy (co w tym postępowaniu raczej się nie zdarzało), stwierdzając:
Podtrzymał zatem decyzję UKE, od czego jednak Orange ponownie się odwołał do apelacji, ponownie z korzystnym dla siebie wyrokiem. Sąd Apelacyjne uznał, że UKE nie może unikać podjęcia merytorycznego rozstrzygnięcia. Uchylił zatem decyzje odmawiającą określenia opłaty za przeniesienie numeru. Regulator powinien zatem rozpatrzeć wniosek ponownie, choć pozostaje mu jeszcze skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego.
Sprawa ma już 6-letnią metrykę i sytuacja na rynku mobilnym wygląda dziś zupełnie inaczej (dynamika Playa słabnie). Nowe rozstrzygnięcie może jednak stanowić podstawę do roszczeń za wsteczne rozliczenia.