Komisja Europejska rozważa legislację, która wyjęłaby spod zwykłego reżimu budowlanego, któremu podlegają makrokomórki sieci mobilnych, mikrokomórki (ang. small cells), na których bazować mają sieci piątej generacji.
Taką informację podał wczoraj Roberto Viola, szef unijnej Dyrekcji ds. Komunikacji, Sieci, Treści i Technologii – organu wykonawczego Komisji Europejskiej. Informacja padła podczas Społecznego Dialogu na temat Jednolitego Rynku Cyfrowego w Europie zorganizowanego przez Politykę Insight.
– Przy spełnieniu określonych standardów technicznych oraz instalacyjnych mikrokomórki byłyby traktowane jak np. hotspoty WiFi, których użytkowanie nie podlega żadnym limitom. Może z wyłączeniem miejsc wymagających – ze względów bezpieczeństwa – zasad specjalnych. Na przykład gwarancji nie zakłócania innych, krytycznych, urządzeń radiowych. Podobnie powinno być z mikrokomórkami – mówił Roberto Viola.
W tym roku amerykański kongres przyjął STREAMLINE Small Cell Deployment Act, którego celem są właśnie ułatwienia w lokowaniu mikrokomórek. W ustawie chodziło przede wszystkim o ustalenie maksymalnych stawek, jakie lokalne władze mają prawo nakładać za dzierżawę miejsca pod urządzenia, ale również maksymalne terminy rozpatrywania zgłoszeń operatorów o nowych lokacjach.
Mikrokomórki są jednym z kluczowych elementów klasycznie pojmowanej koncepcji sieci 5G i mają zapewnić przewidziane dla tej technologii wysokie przepływności transmisji danych oraz niskie opóźnienia w sieci. W teorii obejmują urządzenia określane do tej pory, jako femtokomóki, pikokomórki i (tradycyjnie pojmowane) mikrokomórki o zasięgu sygnału od kilku, kilkunastu metrów do ok. 2,5 km, obsługujące od kilkunastu do ok. 200 sesji jednocześnie i pracujące z mocą od 100 miliwatów do 5 watów. W praktyce mikrokomórki powinny pracować w dolnym zakresie tych parametrów technicznych.