Jeśli liczysz w najbliższych latach na wyższą dywidendę z Orange, to możesz się przeliczyć – pisze Puls Biznesu o ostrzeżeniach analityków Domu Maklerskiego PKO BP.
Włodzimierz Giller, analityk biura, obniżył z „kupuj” do „sprzedaj” rekomendację dla akcji telekomu, a cenę docelową ściął z 7,5 zł do 4,8 zł. To oznacza, że niegdysiejszego giganta ekspert wycenia na nieco ponad 6,3 mld zł (tak nisko spółki nie wyceniał do tej pory żaden inny analityk) i nie widzi szans na to, by w perspektywie roku można było na akcjach Orange zarobić.
Co więcej, analityk prognozuje, że sama spółka przestanie zarabiać. W tym roku zysk netto ma się skurczyć do ledwie 23 mln zł (a więc o ponad 90 proc.), a w latach 2017-18 firma ma mieć po około 150 mln zł straty. Dość stabilny ma być natomiast wynik EBITDA, który w perspektywie trzech lat ma się utrzymać powyżej poziomu 3 mld zł.
Nie oznacza to jednak, że firma będzie opływać w gotówkę, bo wysokie nakłady inwestycyjne na rozwój sieci FTTH (po około 2 mld zł rocznie do 2018 r.) przełożą się na ujemną dynamikę przepływów pieniężnych. Hasło „światłowód zamiast dywidendy” będzie więc obowiązywać, bo przynajmniej przez najbliższe 2-3 lata autorzy raportu nie oczekują podniesienia premii dla akcjonariuszy z obecnych 0,25 zł na akcję.
Więcej w: Akcje Orange nie odzyskają atutu (dostęp płatny)