Praktyki spółek GVT i Point zdenerwowały Orange, w efekcie czego wystąpiła do UKE o wprowadzanie takich samych warunków w umowach z nim, jakie od ubiegłego roku obowiązują w relacjach między Orange a JMDI, tym bardziej że są to podmioty powiązane.
Oczywiście Orange wcześniej powziął formalne próby zmiany tych umów bezpośrednio z GVT i Point. Miały one nikłe szanse powodzenia, ale Orange musiał wykazać UKE, że negocjacje były prowadzone ponad 60 dni i nie doprowadziły do zmiany umowy ramowej. Dopiero wtedy regulator mógł wkroczyć od akcji stwierdzając, że żądania Orange są uzasadnione i ukształtował warunki dostępu do kanalizacji kablowej Orange w sposób zgodny z tymi określonymi w ubiegłym roku dla JMDI.
Jedną z modyfikacji, na które zdecydował się UKE jest wprowadzenie obowiązku zawiadamiania o zmianie adresu do korespondencji oraz związanego z powyższym mechanizmu „podwójnego awizo”. Oznacza to, że strony mają obowiązek zawiadamiać się wzajemnie o każdej zmianie swojego adresu do korespondencji. W przypadku dwukrotnego nieodebrania pisma przez stronę pod ostatnim adresem wskazanym przez stronę jako korespondencyjny, pismo uznaje się za doręczone.
Podobnie jak JMDI, GVT i Point będą obciążane kosztami interwencji firm ochrony osób i mienia, jeśli w wyniku nieuprawnionego otwarcia lub usiłowania otwarcia studni taka interwencja miała miejsce. Muszą się też liczyć, że Orange naliczy im 500 zł kary za każdą studnię, w której dopatrzy się, że bezumownie korzystają tam z kanalizacji kablowej lub umieścili w niej urządzeń aktywne.