Minister cyfryzacji chce od naukowców argumentów w kampanii o PEM

– Jeśli chcemy mieć w Polsce nowoczesną sieć telekomunikacyjną 5G, musimy zmierzyć się z wyzwaniem, jakim jest zwiększenie dopuszczalnych poziomów promieniowania elektromagnetycznego (PEM). W Polsce bowiem obowiązują jedne z najostrzejszych regulacji w Europie i jest to spadek poprzedniej epoce. Trzeba jednak do tego przekonać obywateli, a jest to temat wrażliwy – mówił Marek Zagórski, minister cyfryzacji podczas konferencji „Pole Magnetyczne i przyszłość telekomunikacji” zorganizowanej przez Instytut Łączności.

– Waszym zadaniem jest dostarczenie nam argumentów i faktów, które będziemy mogli przekazać społeczeństwu – zwrócił Marek Zagórski się do uczestników konferencji, z których dużo grono stanowili naukowcy.

Kwestia złagodzenia norm PEM w Polsce znalazła się m.in. w niedawno opublikowanym projekcie zmiany megaustawy telekomunikacyjnej.

Obowiązujące dziś rozporządzenie Ministra Środowiska w sprawie dopuszczalnych poziomów pól elektromagnetycznych w środowisku oraz sposobów sprawdzania dotrzymania tych poziomów dla zakresu częstotliwości pola elektromagnetycznego między 300 MHz a 300 GHz określa wartość graniczną składowej elektrycznej pola elektromagnetycznego na poziomie 7 V/m, a gęstość mocy na poziomie 0,1 W/m², podczas gdy w zaleceniu Komisji Europejskiej, zgodnym z wytycznymi Międzynarodowej Komisji ds. Ochrony przed Promieniowaniem Niejonizującym ICNIRP dopuszczalna wartość sięga 10 W/m2.

W efekcie obecny bardzo niski dopuszczalny poziom emisji pola elektromagnetycznego zmusza operatorów do budowy sieci w sposób nieoptymalny, co powoduje wzrost liczby obiektów telekomunikacyjnych w przestrzeni publicznej, a także wzrost nakładów inwestycyjnych niezbędnych dla zapewnienia wysokiej jakości usług.

Jednym z podjętych działań przez Instytut Łączności i Ministerstwo Cyfryzacji jest też stworzenie ogólnodostępnego systemu informacyjnego o urządzeniach emitujących promieniowanie elektromagnetyczne. Projekt „System Informacyjny o Instalacjach Wytwarzających Promieniowanie Elektromagnetyczne (SI2PEM)” będzie dofinansowany z 2. osi POPC („E-administracja i otwarty rząd”) i zakłada gromadzenie danych o istniejących instalacjach radiowych oraz wyników pomiarów pól elektromagnetycznych (PEM). Zebrane informacje mają być udostępnione w czytelny, spójny i ujednolicony sposób za pośrednictwem ogólnodostępnej e-usługi. Oprócz prezentacji aktualnych danych w formie tabel i map interaktywnych, system umożliwi również symulację natężenia PEM w wybranym punkcie kraju. Baza danych będzie na bieżąco aktualizowana na podstawie informacji przekazywanych przez operatorów telekomunikacyjnych, w tym wyników pomiarów natężenia pola elektromagnetycznego przeprowadzanych w otoczeniu stacji bazowych.

System budowany w ramach SI2PEM jest skierowany przede wszystkim do obywateli, którzy mają utrudniony dostęp do danych zawierających wyniki pomiarów PEM. Korzystać z niego będą również operatorzy telekomunikacyjni planujący rozbudowę sieci oraz służby ochrony środowiska. Jak podkreśla resort cyfryzacji, ma być on dla nich narzędziem pozwalającym na bardziej optymalne lokalizowanie stacji bazowych

Pełne uruchomienie usługi informacyjnej ma nastąpić w lutym 2020 r.

Jack Rowley reprezentujący GSMA zwrócił uwagę na przykład Belgii. W kraju tym przewidziane są trzy różne dopuszczalne poziomy PEM w zależności od obszaru. Ta najostrzejsza 6 V/m (a więc niższa nawet niż w Polsce) obowiązywała do niedawna Brukseli, ale to powodowało kłopot z dostępnością usług LTE. Dlatego też za zgodą sądu w tym roku zwiększono ją do 14,5 V/m. Jednak zdaniem Rowleya w obliczu rozwoju sieci 5G Belgowie będą zapewne za rok czy dwa i ten poziom zwiększyć, jeśli będą chcieli korzystać z usług 5G.

Prof. medycyny Aleksander Sieroń ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego zwrócił uwagę, że w przestrzeni publicznej zawsze są obecne różne mity, które potem weryfikuje życie.

Przykładowo w XIX wieku w Wielkiej Brytanii gdy zaczęto rozwijać kolej, pojawił się mit, że pociągi będą wywoływać trzęsienia ziemi. Dziś takim mitem jest straszenie szkodliwym wpływem szczepień na dzieci i także poniekąd, gdy mówi się o smogu elektromagnetycznym i PEM – mówił Aleksandr Sieroń. Zwrócił uwagę, że na świecie prowadzone są tysiące różnego typu badań na temat wpływu PEM na komórki i organizmy. – Problem w tym, że przez media nagłaśniane są najchętniej wyniki tych, które mogą być niepokojące  – stwierdził Aleksander Sieroń. Jego zdaniem dziś trudno naukowo trudno udowodnić tezę o szkodliwym wpływie PEM. – To jednak nie zwalnia nas naukowców od prowadzenia dalszych badań. To musimy robić stale – stwierdził Aleksander Sieroń.