Obserwując trwającą od co najmniej pół roku gorącą dyskusję przedsiębiorców telekomunikacyjnych z regulatorem na temat konieczności (lub braku) regulacji na rynku, nie sposób nie skomentować jej podstaw, a bardziej – wytaczanych w niej przez strony argumentów. Tym bardziej, że niedawno dyskusja ożyła na nowo w kontekście konsultacji projektów decyzji dla rynków 3a i 3b. Można odnieść wrażenie, że operatorzy nie do końca rozumieją, komu ostatecznie służy jakość tej dyskusji.
W ubiegłym roku działania regulacyjne Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej skupiły się na propozycji uregulowania (w jakimś zakresie) dotychczas nie regulowanego segmentu rynku telekomunikacyjnego, a mianowicie segmentu operatorów kablowych.
Spotkało się to z dużym sprzeciwem bezpośrednio objętych tym planem, który to sprzeciw zaowocował przygotowaniem na zlecenie Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej bardzo ciekawego raportu, w którym możemy przeczytać, iż
Autorzy raportu wskazali także, iż Polska pozostaje jednym z najbardziej regulowanych rynków w Europie, a rynki właściwe – kluczowe dla funkcjonowania usług szerokopasmowych – zostały do tej pory poddane jedynie dwóm cyklom regulacyjnym. To oznacza, że będące w obrocie regulacje odnoszą się do stanu rynku sprzed kilku lat. Autorzy wspomnianego raportu wskazują także, iż właściwy kierunek regulacji to regulacja ex post.
Co niezwykle istotne, w raporcie wykazane zostało także, iż pryncypium promowania inwestycji i innowacji musi gwarantować, że każdy przypadek nakładania obowiązku udzielenia dostępu uwzględnia ryzyko, jakie ponoszą inwestujące przedsiębiorstwa. Większe obowiązki regulacyjne zaś – wedle tez raportu – nie będą sprzyjać rozwojowi inwestycji, ani innowacyjności.
Nie sposób nie zgodzić się z większością tych tez, nie zadając jednocześnie zadać pytania: co należy zrobić by regulacje nie hamowały tak potrzebnych w Polsce inwestycji i rozwoju szerokopasmowgo dostępu do internetu? Wspomniane tezy tym bardziej zastanawiają wobec faktu, jak bardzo operatorzy alternatywni krytykują częściową deregulację operatora zasiedziałego. Wydaje się to bardzo niekonsekwentne.
Czy to oznacza, że pełna regulacja Orange Polska przyczyni się do inwestycji? Czyich inwestycji? Czy spowoduje, że inni operatorzy będą bardziej chętni do budowy nowoczesnej infrastruktury?
Jedna z autorek, jako były regulator, ma wiedzę i szczególnego rodzaju doświadczenie we współpracy z rynkiem telekomunikacyjnym. Nie od dzisiaj wiadomo, że w jedności siła. Zawsze zdziwienie budziło, że operatorzy nie potrafią w zasadniczych sprawach wzbić się ponad partykularne interesy i podjąć konstruktywny dialog z regulatorem. Oczywiście na bazie merytorycznych argumentów, które – gdyby były wspólne i konsekwentnie powtarzane – musiałyby zostać wzięte pod uwagę przez nadzorcę rynku.
Jeśli jednak raz wygodnie jest mówić, iż regulacje hamują inwestycje, ale zapominać o tej prawidłowości, jeżeli to dotyka kogo innego, to regulator będzie traktował te argumenty tak samo poważnie, jak... traktują je podmioty, które się tymi argumentami posługują.
Tak naprawdę regulatorowi może być na rękę taki dysonans w dialogu z rynkiem. W efekcie ma powody by lekceważyć argumenty obu stron i regulować... je obie. Tylko czy o to chodzi jednym i drugim?
Regulator musi się spieszyć. Rynkowe analizy mają swój „termin ważności” – nie chcemy przecież, aby tak ogromny nakład pracy analitycznej zakończył się podobnie jak w Belgii, gdzie sąd uchylił decyzję regulatora w związku z tym, iż od przeprowadzenia analiz rynkowych do wydania decyzji minęło kilka lat.
Sąd apelacyjny, który rozpatrywał sprawę stwierdził, że „gdy decyzja regulacyjna znajduje podstawę w analizie rynku, jest formą wdrożenia obowiązków (nawet częściowo) to dotknięta jest ona nieważnością, gdy analizy rynku, których dotyczą są już nieważne, tj. gdy zostały przeprowadzone więcej niż 3 lata wcześniej”.
Może zatem warto skupić się na argumentacji dotyczącej konkurencyjności hurtowych ofert na dostęp (choćby do BSA)? Że potrzeba mniej regulacji hurtowych wiedzą – zdaje się – wszyscy na tym rynku. Prawdziwa walka toczy się o klienta.
Może wreszcie warto skupić się na zachętach dla – tak licznych w Polsce – małych operatorów do korzystania z usług hurtowych Orange, czy Netia i wypracować zasady tej współpracy? Docelowo przyniesie to więcej korzyści niż boje o to kto powinien być bardziej regulowany.