DGP: Kto winny, że nie ma ostrzeżeń SMS?

Operatorzy telekomunikacyjni nie widzą technicznych przeszkód, by ostrzeżenia o niebezpieczeństwie rozsyłać SMS-ami. Wymaga to jednak zmiany prawa, do czego strona rządowa dopiero dojrzewa – pisze Dziennik Gazeta Prawna.

Komunikaty Regionalnego Systemu Ostrzegania (RSO) trafiają dziś na paski programów TVP w emisji naziemnej, do telegazety i na strony internetowe urzędów wojewódzkich. Żeby dostawać ostrzeżenia na telefon komórkowy, trzeba zainstalować aplikację RSO. Nie jest ona zbyt popularna: od wdrożenia w 2015 r. pobrano ją ok. 600 tys. razy, choć kart SIM w połowie tego roku było według GUS 51,7 mln.

Po sierpniowych nawałnicach (system ostrzegania się nie sprawdził) rozgorzała dyskusja o potrzebie prostszej i skuteczniejszej metody alarmowania o zagrożeniu, np. przez SMS.

Ponad dwa lata temu czterej najwięksi operatorzy – Orange, Play, Plus i T-Mobile – podpisali list intencyjny o współpracy przy RSO z ówczesnym Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji i z Urzędem Komunikacji Elektronicznej. Dzięki temu w sytuacji zagrażającej życiu lub zdrowiu mieliśmy otrzymywać wiadomości SMS. Ale nie otrzymujemy. Obecne kierownictwo MSWiA obwinia telekomy. W odpowiedzi na interpelację poselską dotyczącą nawałnic wiceminister Jarosław Zieliński stwierdził w końcu września, że system ostrzegania wiadomościami SMS nie został uruchomiony „z uwagi m.in. na ograniczenia techniczne po stronie operatorów telefonii komórkowej”. MSWiA planuje jednak kolejne spotkanie z operatorami w tej sprawie.

Więcej w: Prawo do ostrzegania SMS-ami (dostęp płatny)