Mamy najwyżej trzy lata, aby zbudować cybersystem, który zabezpieczy instytucje państwowe, samorządowe i sektor prywatny – mówi gen. bryg. Włodzimierz Nowak, doradca w Ministerstwie Cyfryzacji, były szef departamentu polityki zbrojeniowej MON w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną.
Na początku podkreśla, że nie zamierza być ministrem, a wybór wiceministera odpowiedzialnego za cyberbezpieczeństwo jest w gestii Anny Streżyńskiej. W jego ocenie obecny poziom cyberzabezpieczeń „jest w lesie”, a żeby to zmienić, trzeba najpierw dobrze i jasno rozdzielić kompetencje.
– Internet, wbrew temu, co nam się wydaje, ma granice. Są tzw. transgraniczne punkty wymiany internetu, przez które odbywa się komunikacja z innymi krajami Obecnie są one monitorowane tylko przez operatorów. I to każdego z nich indywidualnie. Owszem, sprawdzają, czy u nich w sieciach nie ma jakichś anomalii, ale brakuje mechanizmu pozwalającego kontrolować, czy te indywidualne dane, pojedynczo niegroźne, po zsumowaniu nie są groźne lub nie świadczą o nadciągającym zagrożeniu Wiedząc o tym można zapobiec atakom. I, co ważne, chodzi o to, by takie ataki blokować nie tylko w obronie instytucji państwowych, ale całościowo – dla ogółu państwa – mówi generał Nowak.
Uważa, że operatorzy powinni wziąć większą odpowiedzialność za cyberbezpieczeństwo swych klientów. Ich zadaniem powinno być monitorowanie i zawiadamianie klientów o ewentualnych zagrożeniach, o tym, że ważność programu antywirusowego się skończyła. Według gen.Nowaka internauta nie powinien z tymi problemami zostawać sam. Najwięcej zainfekowanych komputerów, tzw. zombi, jest w naszych domach. A więc samo dbanie o instytucjonalne bezpieczeństwo to mało. By te wszystkie zadania dograć, konieczne są zmiany w prawie: od stworzenia ustawy o cyberbezpieczeństwie po nowelizację prawa telekomunikacyjnego.
Więcej w: Gen. Nowak: Pod względem bezpieczeństwa jesteśmy w lesie (dostęp płatny)