Zaostrza się konkurencja w niższych segmentach rynku. Dotychczas dominowali w nich polscy producenci. Teraz, by nadal się rozwijać, muszą poszukiwać nowych rynków zbytu - pisze Dziennik Gazeta Prawna.
W tym roku sprzedaż smartfonów w Polsce ma wzrosnąć o 1,2 mln sztuk i przekroczyć 6,5 mln. Tak dobre perspektywy przyciągają coraz to nowych graczy. W ostatnich dniach zadebiutowały u nas Wiko z Francji, rumuński AllView oraz tajwański Asus, a przed kilkoma miesiącami legendarna niemiecka marka Telefunken.
– Wiko ma bardzo ambitne plany. W Polsce zamierzamy powtórzyć sukces, który udało się nam już osiągnąć na innych europejskich rynkach. Naszym pierwszym celem jest osiągnięcie 10 proc. udziału w rynku w ciągu kilku miesięcy od premiery naszych smartfonów – komentuje Gareth Abel, dyrektor ds. marketingu Wiko.
Te zamierzenia wydają się bardzo śmiałe, ale naprawdę mają szanse na realizację. Nowe marki zadebiutowały bowiem w najpopularniejszym segmencie rynku. Mowa o niższej i średniej półce cenowej, w których oferowane są urządzenia do maksimum 900 zł. Jak podkreślają specjaliści, obecnie smartfony w cenie 300–500 zł stanowią już ponad połowę rynku.
Zdaniem ekspertów popyt na tańsze modele będzie dalej rósł. Zapewne to skłoniło w ostatnich miesiącach takich graczy jak Samsung, Lenovo czy Acer do rozpoczęcia działalności w tym segmencie rynku. Choć zapowiadają, że nie oznacza to wycofania się przez nich z półki premium.
Przedstawiciele branży zaznaczają, że rozwój konkurencji w średnim i niższym segmencie działa na niekorzyść polskich producentów, którzy w ostatnich miesiącach mocno w niego zainwestowali, licząc, że przejmą go w całości. Teraz mogą mieć kłopot z realizacją planów sprzedaży, co zmusza do poszukiwań nowych rynków zbytu.
– Uzyskanie dobrych wyników finansowych jest coraz trudniejsze, gdyż klienci są gotowi zrezygnować z lepszych parametrów urządzenia dla bardziej znanej marki. A mogą kupić w podobnej cenie Sony, Samsunga czy Nokię. Uważam, że gdy ktoś proponuje urządzenie w cenie powyżej 700 zł, wchodzi w półkę cenową, w której B-brandy będą przegrywały z czołowymi światowymi producentami – tłumaczy Paweł Małecki, szef polskiego producenta Colorovo. Dodaje, że jego firma ma dwa modele smartfonów CityTone, których ceny mieszczą się w przedziale od 279 zł do 479 zł. A ich odpowiedzią na rosnącą konkurencję na tańszej półce jest postawienie na urządzenia specjalnego przeznaczenia. – Niebawem do sprzedaży trafi „pancerny” smartfon, odporny na błoto i wodę – zapowiada Małecki.
Niektóre polskie marki również stawiają na eksport. Przykładem może być Lark Europe, który niedawno zadebiutował ze smartfonem własnej produkcji. – Podpisaliśmy właśnie kontrakt na Węgry. A jesteśmy już obecni m.in. w Czechach, na Słowacji, Litwie, Łotwie, w Estonii – wymienia Michał Adamczuk, dyrektor sprzedaży w Lark Europe.
Więcej w: Tani smartfon jest dobry, bo tani (dostęp platny)
DGP: Coraz ciaśniej na rynku smartfonów w Polsce
2 października 2014, 07:37