Formalnie nic nowego nie wydarzyło się w rozpoczętej przez Urząd Komunikacji Elektronicznej procedurze obniżki stawek terminacyjnych w sieciach stacjonarnych. W ubiegłym tygodniu miało jednak miejsce spotkanie o potencjalnie istotnych reperkusjach z udziałem przedstawicieli operatorów, Regulatora oraz Ministerstwa Cyfryzacji.
Jak relacjonują uczestnicy spotkania, projekt UKE – delikatnie ujmując – nie zyskał na razie poparcia Ministerstwa Cyfryzacji. Z własnych informacji wiemy również, że ministerstwo ma poważne wątpliwości co do zaplanowanej regulacji FTR, którą – z rzadką zgodą – skrytykowała praktycznie rzecz biorąc cała branża telekomunikacyjna.
Przypomnijmy, że UKE zaproponował model z symetryczną stawką FTR na poziomie 0,32 gr. za minutę połączenia w 75 sieciach stacjonarnych. Operatorzy nie chcą się zgodzić na uszczuplenie swoich przychodów i kwestionują sens obniżki stawek hurtowych na erodującym rynku stacjonarnym. Obawiają się pogorszenia salda rozliczeniowego w interkonekcie międzynarodowym oraz nowych nadużyć w wymianie ruchu. UKE natomiast uzasadnia swój projekt rekomendacjami Komisji Europejskiej dotyczącymi modelu wyznaczania FTR i wskazuje, że w Polsce te stawki należą do najwyższych w Europie.
Strony spierają się również o techniczną poprawność modelu przedstawionego przez UKE.
Wątpliwości, jakie wysuwa Ministerstwo Cyfryzacji formalnie nie mają większego znaczenia, ponieważ Prawo telekomunikacyjne gwarantuje UKE niezależność i autonomię w podejmowaniu decyzji.
Nie wiemy dzisiaj, czy regulator będzie bronił swojego projektu, czy go istotnie zmodyfikuje.