Rządowe Centrum Legislacji opublikowało projekt rozporządzenia w sprawie sposobów sprawdzania dotrzymania dopuszczalnych poziomów pól elektromagnetycznych w środowisku, o którym w ubiegłym tygodniu pisał serwis Telepolis.pl. To projekt aktu wykonawczego równoległy do procedowanego przez Ministerstwo Zdrowia projektu rozporządzenia o dopuszczalnych poziomach promieniowania elektromagnetycznego.
Do czasu nowelizacji ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych oba zagadnienia były regulowane przez jeden akt, który wydawał minister środowiska. Po nowelizacji megaustawy delegację do ustalenia poziomów PEM zyskał minister zdrowia natomiast określenie sposobów pomiarów pozostało przy ministerstwie środowiska. Według nieoficjalnych informacji był to kompromis, za cenę którego resort środowiska ostatecznie zgodził się na uszczuplenie swoich prerogatyw. Po transformacji tego resortu w Ministerstwo Klimatu kompromis zdaje się przestał obowiązywać.
Nowe ministerstwo zaproponowało akt wykonawczy, który w praktyce może przekreślić liberalizację norm PEM planowaną w Ministerstwie Zdrowia m.in. poprzez zasadę uwzględniania w pomiarach obniżonych norm dla obszarów chronionych, ustalenie maksymalnie 25 proc. wartości dopuszczalnej normy w danym zakresie częstotliwości przy pomiarach PEM ze źródeł o różnej częstotliwości, czy poprzez ustalenie reżimu przyjmowania pomiarów dla największych mocy urządzeń przy największym ich obciążeniu.
Według naszych informacji, Ministerstwo Cyfryzacji, któremu przysługuje prawo kontrasygnaty tego rozporządzenia, nie chce go poprzeć w tym brzmieniu. Resort cyfryzacji będzie dążył do utrzymania obecnie obowiązujących zasad pomiarów.
Rozporządzenie o normach PEM oraz sposobach pomiarów przestaje obowiązywać na koniec tego miesiąca stąd prace nad dwoma aktami wykonawczymi, które uregulują obie sprawy od stycznia 2020 r.