Przypomnijmy tylko, że w związku z płynącymi ze Stanów Zjednoczonych (które od wielu lat blokują chińskich dostawców) ostrzeżeniami swoje rynki zamknęły Australia i Nowa Zelandia. Sygnały zaniepokojenia płynęły również m.in. z Czech i z Norwegii, jak również ze strony polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Grupa Orange zapowiedziała, że we Francji nie planuje budowy 5G z wykorzystaniem sprzętu Huawei, a T-Mobile, że dokona „przeglądu” zaopatrujących grupę firm. Zaniepokojenie sytuacją wyraził również komisarz UE ds. rynku cyfrowego Andrus Ansip.
Powyższe wydarzenia nie mają bezpośredniego związku z zatrzymaniami w Polsce, choć w mediach społecznościowych już pojawiły się informacje, które wiążą ten incydent z bezpieczeństwem oraz integralnością rządowej sieci specjalnej CATEL, do której Piotr D. miał mieć dostęp. Wiemy jednak, że ewentualność pełnego lub częściowego embarga na sprzęt chińskich dostawców analizują już od pewnego czasu duże sieci telekomunikacyjne w kraju. Najbardziej wrażliwe na ewentualność wrogiej penetracji ma być sprzęt w sieci szkieletowej.
Cytowany przez radio RMF wiceminister cyfryzacji Karol Okoński powiedział, że niewykluczone jest w wyeliminowanie chińskiej firmy z polskiego rynku teleinformatycznego (szczegółów nie podał). Nie tyle z uwagi na zatrzymanie dwóch osób podejrzanych o szpiegostwo na rzecz Chin, ale z uwagi na płynące już wcześniej sygnały. Decyzja ma zapaść w ciągu kilku tygodni.
Huawei należy do czołowych dostawców polskich telekomów – sprzedaje dużo sprzętu do sieci stacjonarnej, ale głównie mobilnej. Huawei Polska publikował w KRS ostatni raport finansowy w 2014 r. Według magazynu Computerworld, w latach 2016-2017 miał ok. 1,7 mld zł przychodu. Huawei dostarcza sprzęt do testów 5G m.in. Orange Polska i T-Mobile Polska.
Rozważania o potencjalnym zagrożeniu cyberszpiegostwem dotyczą na razie tylko sprzętu sieciowego. Jeszcze poważniejsze implikacje miałoby objęcie nimi również terminali abonenckich, na którym to rynku Huawei również jest potentatem.
Oskarżenie o nadużywanie pozycji na rynku rozwiązań teleinformatycznych na rzecz zupełnie innej działalności nie dotyczą wyłącznie telekomunikacji. W 2017 r. amerykański rząd ogłosił, że podejrzewa rosyjską firmę Kaspersky Lab, dostawcę systemów do zabezpieczeń sieciowych i programów antywirusowych, o powiązania z rosyjskimi służbami i zakazał amerykańskim urzędom korzystać z jej produktów. Podobnie postąpili Brytyjczycy i – w nieco innym zakresie – Litwini.
W Polsce, co ciekawe, interpelację poselską w sprawie oprogramowania Kaspersky Lab zgłosił obecny wiceminister cyfryzacji, a ówczesny poseł Adam Andruszkiewicz. Ówczesna minister cyfryzacji Anna Streżyńska odpowiedziała, że prawo polskie nie przewiduje żadnej formy rejestru na temat wykorzystywanego oprogramowania w instytucjach państwowych i resort nie ma narzędzi prawnych pozwalających na sprawdzanie, jakie oprogramowanie jest stosowane w poszczególnych podmiotach publicznych. Powołując się zaś na obwiązujące prawo, tłumaczyła, że odpowiedni dobór oprogramowania antywirusowego zależy od decyzji poszczególnych podmiotów.
Sprawa Kaspersky Lab rozeszła się w Polsce po kościach. Zobaczymy, jak będzie z Huawei.
wsp. s.k. t.św.